fbpx

Warto pomagać. Dawca otrzymuje tyle samo, co biorca

Pomaganie karmi każdą ze stron. Bo dobro dawane bez oczekiwań czyni z nas prawdziwych bogaczy. Trójka kobiet zaangażowanych w wolontariat dla popularnych organizacji opowiada, co daje pomaganie i troska o innych.

Śmiechoterapia

Czerwone Noski to stowarzyszenie,  które działa w szpitalach i Domach Pomocy Społecznej. Jej misją jest dawanie nadziei i radości. Bo to, że śmiech leczy, daje nadzieję i pomaga w rekonwalscencji wiadomo już od dawna. Dzieci po operacjach szybciej dochodzą do siebie, a przed zabiegami mniej się boją.

Wolonatriusze z Czerwonych Nosków przebierają się za klaunów a w szpitalach dzielą się własnym czasem i towarzyszą dzieciom w chorobie. Joanna Lewandowska często bywa ostatnią osobą, którą dzieci widzą przed udaniem się na blok operacyjny. Program Czerwonych Nosków jest działalnością międzynarodową – został stworzona spośród artystów i komików z 11 krajów.

– Na tą jedną chwilę stajemy się w oczach dziecka magikami i czarodziejkami. Pojawia się w nich wręcz miłość. To jest warte wszystkiego. Zwłaszcza w sytuacji szpitalnej. Do tego dochodzi wdzięczność rodziców, na ucho wyszeptane przez mamę „dziękuję”. Albo jak ktoś powie „wow, moje dziecko nie śmiało się od trzech miesięcy”. Nagle całe napięcie spada. To jest ogromna satysfakcja – wyjaśniła powód zaangażowania Joanna.

Psia wdzięczność

Ewa Jodkowska to wolontariuszka ze Zwierzęcej Polany – organizacji non profit, która działa na rzecz czworonożnych. Miłość do zwierząt zaszczepili w niej rodzice, i dziewczyna bardzo szybko zaczęła angażować się w pomoc, tworząc dla przyszłych adopciaków tzw. dom tymczasowy. Od tej pory nie wyobraża sobie, aby nie pomagać. To, co otrzymuje w zamian, choć jest niematerialne, znaczy więcej niż całe bogactwo świata.

– Pierwsze machnięcie ogonem na mój widok, wyjście na klatkę schodową, które w pierwszych dniach bywa ogromnie trudne, albo podejście do mnie i domaganie się pieszczot sprawia, że czuję, że zmieniam coś w życiu tego psa na lepsze, że dzięki mnie zaczyna ufać światu na nowo – wyjaśnia Ewa.

Wolonatriuszka mówi, że wiadomości od osób, które zaadoptowały psa, którym ona zajmowała się wcześniej bywają największą nagrodą za pełne zaangażowanie. W ten sposób ma poczucie, że dokłada własną cegiełkę do budowania dobra na świecie.

– Mam wielką satysfakcję, bo pamiętam przerażone stworzenie, które do mnie trafiło, a na zdjęciu widzę roześmiany psi ryjek. Czuję, że to trochę moje dzieło – mówi z dumą Ewa i dodaje, że lepiej jest działać i zmieniać niewielki kawałek świata, niż narzekać że wciąż jest dużo do zrobienia.

 

Obecność koi samotność

Czy wiesz, że w Polsce żyje ok. 1,5 mln osób po 80 roku życia? Aż połowa z nich żyje samotnie – nie ma nawet do kogo się odezwać. W takich warunkacch bardzo łatwo o depresję czy brak chęci do życia. Stowarzyszenie mali bracia Ubogich stworzyło program o nazwie TWOJA OBECNOŚĆ POMAGA MI ŻYĆ, by wypełnić tą lukę. Dzięki niemu każdego dnia wolontariusze pomagają osobom starszym w radzeniu sobie z codziennymi obowiazkami, takimi jak zakupy. Ofiarowując starszym osobom własną, ciepłą obecność pomagają im uporać się z cierpieniem. Dzięki takim osobom jak Kasia, starsi ludzi czują się potrzebni, bezpieczni i zaopiekowani.

 

Przykład Kasi pokazuje, że chęć zaangażowania się może być formą zadośćuczynia. Kasia zaniedbała swoją relację z nieżyjącą już babcią. Dziś z bólem wspomina swoje lekceważące podejście do mądrości starszych. Zamiast spędzić ten krótki czas z babcią, wolała oglądać telewizję z koleżankami. Pomoc w organizacji ma być formą naprawienia błędów sprzed lat.

-Żałuję straconego czasu. I nie chcę, żeby inne seniorki czuły się tak jak ona. Starsi ludzie to kopalnia wiedzy, doświadczenia i niesamowitych historii. Prawda jest więc też taka, że to takie odpracowywanie, które bardzo karmi. Dziś, nawet jak mogę porobić coś głupiego, wolę zrobić coś dobrego. To daje niesamowitą satysfakcję i zwykłą przyjemność. Pomaganie jest fajne. Po prostu – mówi Kasia.

Pamiętajmy, że pomaganie innym nie musi być trudne. I nie wymaga zapisywania się do organizacji charytatywnych czy wolontariatu. Czasem uśmiech i drobny gest pełen życzliwości mogą sprawić, że osoba lub zwierzak spotkane na naszej drodzę odnajdą w sercu zagubiony fragment nadziei. Ostatecznie, przecież dzieląc się sympatią i życzliwością niczego nie tracimy, a możemy zyskać – radość w oczach drugiej osoby i spokój we własnym sercu – bo wszyscy wzajemnie jesteśmy ze sobą połączeni.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: ofeminin.pl

 

 

 

 

Dodaj komentarz