fbpx

„Barierołamacz” zawstydził turystów nad Morskim Okiem

Młody radny z Pruszkowa na wózku inwalidzkim pokonał dwukrotnie trasę na Morskie Oko i z powrotem. Mężczyzna udowadnia, że wszelkie bariery są w umyśle, a marzenia są po to, żeby je realizować.

 

Artur Świercz od dziecka jest osobą niepełnosprawną. Cierpi na przypadłość zwaną przepukliną oponowo-rdzeniową. Jednak dla mężczyzny nie stanowi to większego problemu. Niedawno postanowił odwiedzić Morskie Oko.

-Kiedyś myślałam, że nie ma sensu tu przyjeżdżać. Gdy to zrobiłem po raz pierwszy, okazało się, że stąd się czerpie największą energię – mówi Artur.

Wyprawa tak mu się spodobało, że postanowił zrobić to po raz kolejny. Tym razem trasę 7,8 km przebył na wózku inwalidzkim w rekordowym tempie – ok 3 godzin. Zapytany przez dziennikarza, czy nie myślał o wsparciu się powozem ciągniętym przez konie, odparł:

-Kocham zwierzęta i warto byłoby się zastanowić czy nie ma innych ekologicznych rozwiązań, które nie męczą zwierząt. To kwestia własnego sumienia. Nie mógłbym korzystać – wyznał.

Przyjaciele Artura nazywają go „Barierołamaczem” – wszystko z powodu niespożytej energii do działania i wielkiego optymizmu. Zdaniem chłopaka chcieć, to móc, a jego życiowe motto to „szukam sposobu, zamiast powodu”. Choroba nie odbiera mu jednak spełniania swoich marzeń. Artur regularnie uczęszcza na siłownię, działa na rzecz swojej społeczności i niedługo weźmie udział w kolejnych wyścigach zwanych „Runmagedon”. Czy marzy o złotych medalach? Artur wyznaje, że jedyne o czym marzy to nie tracić pogody ducha.

– Po prostu chcę, aby nigdy nie zabrakło mi optymizmu– mówi.

Na trasie Morskiego Oka budził powszechny zachwyt i szacunek – tym bardziej, że obok kilkukrotnie przejeżdżała obok niego dorożka z turystami. Jak widać mobilność i forma to kwestia decyzji i osobistego nastawienia.

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: turystyka.wp.pl

 

 

 

Dodaj komentarz