fbpx

Rzucili pracę i wynajęli swoje mieszkanie. Teraz podróżują na małej żaglówce przez świat

Zarabianie podczas długich podróży – któż z nas o tym nie marzył? Tej parze śmiałków to się udało. Zaoszczędzili na kupno żaglówki, rzucili pracę, wyruszyli w świat, a potem zaczęli kręcić filmy i wrzucać je na YouTube. Efekt? 125 tys. subskrybentów i hojni sponsorzy. Praca na etat nagle stała się zbędna.

Ruby Rose była pierwszą i dość skromną żaglówką brytyjskiej pary – Terysy Vanderloo i Nicka Fabbri. Choć miała tylko 11 m2, musieli na nią oszczędzać ponad rok i poratować się kredytem. W tym celu zrezygnowali z wyjścia do knajpek, randek na mieście czy nowych ubrań. Każdy dodatkowy grosz wrzucali do symbolicznej skarbonki, aby zrealizować marzenie swojego życia – połączyć podróże z możliwością zarabiania pieniędzy.

Tak naprawdę chcieliśmy zrobić coś innego z naszym życiem, przeżyć jaką przygodę. Nasz londyński żywot nie oddawał tego, kim naprawdę jesteśmy wyjaśniła w jednym z wywiadów Terysa Vanderloo.

Para śmiałków po uzbieraniu potrzebnej kwoty, wynajęła londyńskie mieszkanie i ruszyła w podróż w nieznane. Kiedy pieniądze zaczęły topnieć, szukali alternatyw. Rozwiązanie przyszło szybciej, niż sądzili – wystarczyła mała kamerka, używany Macbook i trochę twórczej weny. Krótkie video-podasty o życiu na oceanie okazały się strzałem w dziesiątkę. Każdego dnia przybywało im nowych subskrybentów, z czasem zaczęli również pojawiać się sponsorzy, którzy oferowali pieniądze za pokazanie ich produktów w krótkich filmikach. Początkowo Terysa i Nick odrzucali oferty, wierząc, że w którymś momencie pojawi się coś lepszego.

Zanim dotarli do Stanów Zjednoczonych, ich kanał obserwowało ponad 25 tys. zaciekawionych osób. Po kilku latach ta liczba zwiększyła się pięciokrotnie. W końcu jeden z potencjalnych sponsorów zaproponował im przeniesienie się na większą łódź. Terysa i Nick uznali, że nie mają nic do stracenia. Wręcz przeciwnie. Większa łódź jest wygodna i szybsza – można więc zabierać w podróż mniejsze zapasy jedzenia i zaoszczędzić czas na praniu ubrań.

-Chociaż bardzo lubiliśmy naszą poprzednią łódź, to było z nią jak z ulubionym kempingiem, gdzie pranie jest całodzienną imprezą żartują.

I choć wydawać by się mogło, że długa przygoda na wodzie nie jest dla każdego ze względów finansowych, Terysa i Nick zaprzeczają. Liczy się pomysł i chęć przeżycia przygody. Cala reszta to tylko kwestia właściwej organizacji. No i oczywiście trzeba lubić siebie i partnera – w końcu na oceanie czekają wspólne dni i tygodnie.

-Nasi przyjaciele mają łódź, na której przepłynęli Atlantyk, opłynęli Karaiby, dopłynęli do Nowego Jorku i wrócili przez Ocean Atlantycki. A to wszystko na łodzi, która kosztowała 40 tys. dolarów. Z drugiej strony, mamy też znajomych pływających na łodzi za milion dolarów.

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: https://businessinsider.com.pl

 

 

Dodaj komentarz