Watykański astronom opowiada, jak w kosmosie dostrzec Boga
Dyrektor Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego, pasjonat fantastyki naukowej i wiedzy, w swej nowej publikacji o obserwacjach kosmosu opisuje spostrzeganie Boga w stworzeniu wszechświata oraz potwierdza współgranie religii i nauki.
Pochodzący z Detroit w USA zakonnik, brat Guy Consolmagno, od zawsze fascynował się science fiction, badaniami naukowymi i kosmosem. Ta pasja, złączona z formacją jezuicką i miłością do Boga i Jego dzieła, doprowadziła go w 2015 r. do objęcia funkcji szefa Watykańskiego Obserwatorium.
Dostrzeganie obecności Boga w Stworzeniu
Niedawno światło dzienne ujrzała jego książka „Jesuit’s guide to the stars” (jezuicki przewodnik po gwiazdach), wydana przez Loyola Press, w której brat Consolmagno przekazuje własne refleksje i odkrycia z obserwacji nieba.
„Ta książka jest dla mnie sposobem, jako jezuity i astronoma, na wprowadzenie szerokiego grona czytelników w tajemnice nocnego firmamentu” — stwierdził autor, cytowany w serwisie Episkopatu USA usccb.org.
„Poznawanie wszechświata w duchu jezuickim to coś więcej niż zwykłe zadzieranie głowy i zachwyt nad, chociażby Księżycem” — precyzuje brat Consolmagno.
„Przeżywanie kosmosu z głębi serca to nie tylko dostrzeżenie jego wspaniałości, lecz także uświadomienie sobie miłości kryjącej się za tym pięknem i radości, która stanowi pewny dowód obecności Boga w Jego stworzeniu” — pisze jezuita.
Nauka formą modlitwy
Dodaje, iż spojrzenie jezuity na nocne niebo łączy w sobie nostalgię i zachwyt, zrozumienie i tajemnicę, podziw i radość — wszystko naraz.
Brat Guy Consolmagno, który napisał liczne prace naukowe i książki popularyzujące wiedzę, podkreśla, że bada kosmos „przez jezuickie okulary”. Duchowość św. Ignacego kładzie nacisk na pełne zaangażowanie w świat i odkrywanie Boga we wszystkich elementach rzeczywistości.
„Jest to idealne podejście dla badacza, bo uczeni czerpią radość z dociekania natury; a odnaleźć radość oznacza odnaleźć Boga” — podkreśla brat Consolmagno.
Według niego takie zgłębianie wszechświata staje się formą modlitwy.
„Jeżeli wierzymy, że Bóg powołał ten kosmos do istnienia i wierzymy, iż umiłował go tak bardzo, że posłał swego Syna, by przyjął w nim udział, wtedy nauka staje się sposobem przybliżenia się do Stwórcy. W ten sposób staje się też modlitwą” — ocenia.
Wiara i nauka się uzupełniają
Nierzadko stawiane bratu Consolmagno pytanie brzmi, w jaki sposób religia i badania naukowe mogą iść w parze. Autor napisał, że wątek ten wypłynął, gdy przez przypadek prowadził dyskusję z Williamem Shatnerem, aktorem wcielającym się w postać kapitana Kirka w oryginalnej serii „Star Trek”.
„Kiedy wyznałem mu, że jestem jezuickim astronomem, nie krył zdumienia. Uważał religię i naukę za dwie konkurencyjne kolekcje prawd. Dwa zbiory faktów. I co ma się stać, jeśli fakty z jednej kolekcji przeczą tym z drugiej?” — relacjonuje brat Consolmagno.
Zaznacza również, iż dla Shatnera wiara oznaczała „ślepą pewność”: „przyjmowanie czegoś bez sprawdzenia; a nawet gorzej, odcinanie się od dowodów i kierowanie emocjami”.
„Tymczasem wiara wcale taka nie jest” — odpowiada jezuita. „[Wiara] to działanie, nawet jeśli nie widzimy wszystkiego, co chcielibyśmy zobaczyć. Nigdy nie dysponujemy wszystkimi informacjami, zatem wiara umożliwia dokonywanie najważniejszych wyborów”.
„Cały nasz byt to sztuka podejmowania kluczowych decyzji przy ograniczonym lub niepełnym zasobie danych” — dodaje.
Potrzeba ciągłego odkrywania Stworzenia
I właśnie braki w poznaniu — według brata Consolmagno — z jednej strony zmuszają nas do zrobienia miejsca Bogu, by mógł interweniować, a z drugiej strony prowadzą do nieustannych badań i eksperymentów dotyczących dzieła stworzenia.
„Gdybyśmy poznali wszystko, nie mielibyśmy niczego więcej do zgłębiania. Gdybyśmy potrafili zrobić wszystko, nie zostawałoby nic do zrobienia. Gdyby nie istniały trudności, nie byłoby mowy o osiąganiu; nie byłoby też radości” — pisze watykański astronom.