Polak rekordzistą Guinnessa. Przebiegł maraton boso po lodzie!
Bieg był ekstremalny. Lód przypominał szkło. Po pierwszym kilometrze mój umysł krzyczał, że nie dam rady. Zignorowałem go” – napisał w swoich mediach społecznościowych Paweł Durakiewicz, mieszkaniec Siedlec, który 14 kwietnia zapisał się na kartach historii. Jako pierwszy człowiek dokonał rzeczy z pozoru niemożliwej: przebiegł cały maraton zupełnie boso… po lodzie.
42 km 195 m – dystans królewski, wymagający nawet przy idealnej nawierzchni. Durakiewicz postanowił jednak postawić wszystko na jedną kartę i pokonać go bez jakiejkolwiek ochrony stóp, w lodowatym otoczeniu, na śliskiej tafli. Finiszował z wynikiem 4:57:54, mieszcząc się w limicie wyznaczonym przez Guinness World Records, a tym samym ustanowił nowe, oficjalne najlepsze osiągnięcie na świecie.
„Już po pierwszych 500 metrach mój umysł zaczął krzyczeć: 'Nie da się biec w takich warunkach’. Po 1 km stwierdził: 'Nie zrobisz tego w czasie poniżej 5 godzin’. Zignorowałem go” – relacjonował zawodnik. Po 5 km zaczął odczuwać drętwienie mięśni; po 10 km na lodzie pojawiły się ślady krwi z pękających stóp. „Po 15 km umysł zamilkł. Wyłączyłem ból i już wiedziałem, że to zrobię”.
Na ten nieprawdopodobny wynik pracował niemal dwa lata. W tym czasie Durakiewicz zdążył już trzykrotnie wpisać się do Księgi Rekordów Guinnessa: za najdłuższą podróż odbywaną boso (3410 km), najszybciej pokonany triatlon olimpijski boso oraz rekord półmaratonu boso po lodzie.
„To nie było łatwe. Ale zawarłem z sobą umowę: zrobię to – bez względu na wszystko. Wierzyłem, że ograniczenia są tylko w mojej głowie. Odzyskałem zaufanie do siebie – po wielu latach życia w uzależnieniu. Dziś wiem, że sukces rodzi się z ciężkiej pracy, determinacji i zrozumienia, że ten gadający umysł… to nie ja. Umysł to tylko narzędzie” – podkreśla biegacz.
Nowy rekord dedykował wszystkim osobom pokonującym uzależnienia. „Wiem, jak cholernie trudna to droga. Dedykuję go również dzieciom, które przyszło żyć w bardzo trudnym świecie”. Zachęcił przy tym do wsparcia Fundacji Diamond Soul, organizującej bezpłatne obozy dla młodzieży z domów dziecka.
Podziękowania skierował do osób wspierających go podczas projektu: Aleksandry Trenkler – fotografki i menadżerki, firmy B.Max za wsparcie finansowe oraz całego zespołu odpowiedzialnego za przygotowanie Frozen Lake Marathon. „Bo jesteś cudem do odkrycia, a nie problemem do naprawienia” – dodał na zakończenie.
Paweł Durakiewicz po raz kolejny dowiódł, że granice istnieją głównie w naszej wyobraźni, a „niemożliwe” bywa jedynie kolejnym słowem w słowniku.