Matka i jej czteroletnia córka tworzą niezwykłe rysunki
Kto by pomyślał, że ze współpracy matki – rysowniczki i jej czteroletniej córki może powstać tak wspaniały projekt. A wszystko zaczęło się przypadkowo. Mica Angela Hendricks podzieliła się swoją fascynującą historią na blogu ”The Busy Mockingbird’‘ i pozwoliła nam pokazać to, co udało im się wspólnie stworzyć.
Złe miłego początki…
Pewnego dnia, gdy moja córka coś rysowała, zdecydowałam wyciągnąć swój nowy szkicownik. Miał ciemny papier i był idealny do cieniowania. Zaczęłam rysować, ale byłam bardzo czujna, bo znając miłość mojej córki do wszelkich artykułów papierniczych, gdybym nie była dostatecznie sprytna, musiałabym się z nią podzielić nowym nabytkiem. Kocham dziecięce rysunki, ale gdy w grę wchodzą moje własne projekty nie lubię się dzielić. Tak więc, dopóki była zajęta własnymi rysunkami myślałam, że będę bezpieczna.
Postawiła na swoim
Ale chyba powinnam lepiej przewidzieć bieg zdarzeń. Nie skończyłam nawet rysować pierwszej twarzy, a moja córka podeszła do mnie i zachwycona zapytała czy może porysować w nowym szkicowniku. Muszę przyznać, że dziewczyna wie co dobre. Mruknęłam coś o tym, że to mój specjalny zakup, a ona ma swoje kartki i tak dalej, i tak dalej. Ale wtedy ona powiedziała poważnym tonem: ”Jeśli nie chcesz się podzielić, będę musiała to zabrać”.
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie
Nie mogłam w to uwierzyć, ale użyła moich własnych słów i argumentów. Byłam pod wielkim wrażeniem. Powiedziałam jej, że chcę tylko dokończyć mój rysunek i do głowy, którą zdążyłam naszkicować, dorobić resztę ciała. Wtedy ona odparła tylko, że w takim razie zrobi to za mnie. No trudno, postanowiłam że poświęcę jedną kartkę, a sama później zajmę się rysowaniem.
Pierwsze efekty
Nikogo to już pewnie nie zaskoczy, ale spodobało mi się to, co stworzyła. Szkic kobiecej twarzy zamieniła w kobietę-dinozaura. To było naprawdę piękne. Wspaniałe połączenie naszych stylów. Więc zaczęłam przeglądać szkicownik w poszukiwaniu innych niedokończonych rysunków. Gdy coś znalazłam, ona dodała do niego kolejne ciało. To było fascynujące.
Wspólne prace
Potem sama zaczęła przeglądać mój szkicownik w poszukiwaniu kolejnych twarzy. Doszło do tego, że każdego ranka pytała czy mam coś dla niej. Postanowiłam więc, że będę rysowała dla niej twarze (które i tak są moją ulubioną częścią całego procesu tworzenia), a ona będzie je wzbogacała o ciała. Potem z powrotem dostawałam rysunek, dodawałam kolory, cieniowałam i wspólne dzieło było skończone
Wyobraźnia
Czasami podpowiadałam córce w jakiej formie widzę naszą wspólną postać, ale zwykle ignorowała moje propozycje. Ostatecznie wszystko co stworzyła wyglądało lepiej niż to, co sobie wyobrażałam. ZAWSZE.
Krytyka
Gdy rysunek był skończony pokazywałam córce nasze wspólne prace. Czasem jej krytyka była naprawdę ostra. ”To głupie, mamo” – mówiła. Ale zazwyczaj efekt końcowy był dla niej zadowalający. A mnie się to podobało. Kocham te rysunki.
Nauczka
Ta sytuacja nauczyła mnie jednej rzeczy: nie trzeba być sztywnym, nieugiętym. Owszem, pewne rzeczy (takie jak mój nowy szkicownik) mogą być niemal święte, ale jeśli udostępnisz je komuś, mogą zdarzyć się naprawdę piękne rzeczy. Gdy podzieliłam się z nią moimi pracami i pozwoliłam jej brać udział w procesie tworzenia byłyśmy sobie równe. Pomogłam jej uwierzyć w siebie, co jest o wiele bardziej cenne niż jakiekolwiek bazgroły, które mogłabym namalować.
Źródło: http://deser.pl/deser/56,111858,14540529,Matka_i_jej_czteroletnia_corka_tworza_niezwykle_rysunki_.html#TRrelSST
Fot: http://busymockingbird.com