fbpx

Polka zbiera małpki z lasu i sprzedaje w nich przetwory, zwracają uwagę na społeczny problem

Jak zadbać o środowisko i wykorzystać wyrzucone butelki na własny użytek? Marta Jermaczek-Sitak wpadła na pomysł, by zbierać tak zwane małpki, czyli 100 ml. butelki po alkoholu, sterylizować je i używać jako pojemniki na domowe wyroby. Za tym pomysłem nie stoi jedynie potrzeba przechowywania przetworów, ale przede wszystkim chęć zwrócenia uwagi na problem śmiecenia i alkoholizmu.

Niewinnie wyglądające małe butelki są w rzeczywistości bardzo niebezpieczne. Mogą spowodować pożar lub zranić. Według statystyk, Polacy kupują rocznie około miliarda 100 mililitrowych buteleczek alkoholi. Największym powodzeniem cieszą się sprzedawane w nich likiery smakowe. Widać to niestety nie tylko w statystykach. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, by zauważać leżące na każdym kroku, puste „małpki”, zaśmiecające ulice, trawniki czy lasy.

Marta Jermaczek-Sitak postanowiła w końcu zrobić coś z małpkami, które rzucały jej się w oczy podczas spacerów w pobliskim lesie. Przy okazji w oryginalny sposób zwróciła uwagę na poważny społeczny problem. Mieszkanka Zielonej Góry przyznała na Facebooku, że podczas spacerów z dziećmi zbiera małe buteleczki i daje im drugie życie. W jaki sposób? Myje je, wyparza, a później wlewa do nich domowe octy, które zamierza sprzedawać pod szyldem „Małpki z lasu”.

„Od zawsze podnoszę z ziemi śmieci, które nie są śmieciami. Zwłaszcza takie, które są groźne dla przyrody – szklana butelka to zagrożenie pożarowe i pułapka dla drobnych zwierząt. Opakowania szklane tak naprawdę powinny być zwrotne za kaucją, można ich przecież użyć jeszcze wiele razy! Takie śmieci to skarby.” – mówi Pani Marta w wywiadzie dla haps.pl.

Post spotkał się z dużym zainteresowaniem i zaczął rozchodzić się po sieci. Pomysłodawczyni inicjatywy chciała zwrócić uwagę na kilka problemów, które dotykają społeczeństwa – śmiecenie i alkoholizm. W lasach bowiem śmieci jest naprawdę dużo i w większości są to właśnie małe buteleczki po alkoholu, najczęściej po słodkich nalewkach. Taka „niezobowiązująca” pojemność zachęca do wypicia cytrynówki czy pigwówki także w ciągu dnia, a nie tylko podczas imprezy. Zatem po alkohol w „małpkach” sięga się częściej. Powyższe przemyślenia skłoniły panią Martę do upublicznienia inicjatywy, a ta szybko rozniosła się po mediach społecznościowych i zyskała rozgłos.

„Jestem zaskoczona takim ogromem pozytywnych komentarzy, słów wsparcia, zainteresowania octami w „małpkach”… Moi znajomi, którzy nigdy nie próbowali domowych octów, nagle są zachwyceni ich smakiem i działaniem. Z drugiej strony nie spodziewałam się tylu komentarzy negatywnych. Ale może to nie jest pomysł dla wszystkich.” – przyznaje Marta Jermaczek-Sitak.

Wśród negatywnych opinii znajdują się głównie te, które podważają higieniczność podnoszonych z ziemi butelek. Pani Marta jednak przykłada dużą wagę do tego, by znalezione „małpki” były porządnie wyczyszczone i zdezynfekowane. Materiały, z których są one wykonane, czyli szkło i metal, bardzo łatwo jest przywrócić do użytku i wykorzystać kolejny raz.

Inicjatywa Pani Marty stała się również inspiracją dla innych osób.

„To się już dzieje. Napisał do mnie pan z Krakowa, który od lat zbiera „małpki” i sprzedaje w nich octy, które robi ze swoją mamą. W szkole w Grójcu dzieci od jakiegoś czasu robią ocet jabłkowy i teraz planują go rozlewać w „małpki”. Widziałam też piękne ozdoby z „małpek”. Wiele osób używa buteleczek w ten sposób, do soków, syropów, nalewek.”

Wiele rzeczy marnujemy w domach. Bez zastanowienia wyrzucamy opakowania po zużyciu produktów. A opróżnionym słoikom, pudełkom czy odpadom roślinnym po gotowaniu obiadu można nadać nowe życie.

Fot. Marta Jermaczek-Sitak

Źródło: facebook.com, materiały prasowe

 

Dodaj komentarz