fbpx

Strefa komfortu to nasza mentalna garda. A co się stanie, gdy poddamy się życiu i wykroczymy poza nią?

„Wszystko, czego pragniesz, wszystko, czego chcesz, znajduje się poza strefą twojego komfortu” – twierdzi amerykański coach Zan Perrion. Ale co to tak naprawdę oznacza?

Status quo

Strefa komfortu to bezpieczna przestrzeń psychologiczna, w której wszystko od dawna jest ustalone i przewidywalne. To twój osobisty status quo razem z nawykami, które ów stan wspierają. Poruszasz się po najmniejszej linii oporu, nie podejmujesz wyzwań, a każdy dzień przypomina poprzedni. Nawet jeśli przed twoim nosem pojawiają się ciekawe możliwości, zwykle rezygnujesz z powodu obaw i niechęci. Bo nie wiadomo jakie licho czai się po drugiej stronie.

Ujmując to metaforycznie – strefa komfortu jest jak siedzenie pod kocem, w miejscu w którym jest przyjemnie i bezpiecznie, ale także duszno i co tu dużo mówić – nudno. Dlatego psychologowie i trenerzy zachęcają, by opuszczać strefę komfortu możliwie często. Na tyle często, by zaczął wydarzać się rozwój, ale bez siłowania się z życiem czy z samym sobą. Wystarczy metoda małych kroków – każdego dnia zrób jedną rzecz inaczej niż do tej pory – skręć w inną ulicę, wstań wcześniej, wejdź do kawiarni, którą omijałeś z obaw, że jesteś sam a ty nikogo nie znasz. Sam przesuwaj własną granicę tak długo, jak długo nie ma w tym panicznego lęku, czy agresji w stosunku do siebie. Wszystko co robisz, rób z życzliwą uwagą i wspierającą miłością.

Zamiast walki, zaufanie

Wielu ludzi żyje w przeświadczeniu, że świat to miejsce nieustannej walki i rywalizacji i żeby przetrwać, należy siłować się z życiem. Tymczasem prawdziwe cuda najczęściej zdarzają się wtedy, gdy opuścimy gardę. Bo to walka generuje opór. A co jest przeciwieństwem oporu? Ufność – w życie, w siebie, w to, że prowadzi nas los/siła wyższa/ Bóg (wybierz według uznania). Prawdziwe, dojrzałe zaufanie polega na nieprzywiązywaniu się do rzeczy, ludzi czy planów. Zaufanie to wiara, że wszystko, co nas spotyka, ma głęboki sens i jest po coś.

Co mówią nauczyciele?

Autor bestsellera „Potęga teraźniejszości”, Eckhart Tolle namawia do poddania się życiu. Prawdziwe poddanie się to nic innego jak pełna akceptacja tego, co do nas przychodzi bez oceniania czy prób ulepszania. Taki sposób na życie, to nic innego jak opuszczanie strefy komfortu. Bo nie ma nic bardziej przerażającego, niż nieprzewidywalna rzeczywistość.

„Poddanie jest procesem czysto wewnętrznym. Nie oznacza ono wcale, że nie możesz zarazem na zewnątrz przedsięwziąć czegoś, aby zmienić sytuację. Gdy się poddajesz, właściwie nie musisz akceptować jej całej, lecz tylko niewielki wycinek sytuacji, zwany teraźniejszością”.

Inny nauczyciel, Vadima Zeland, który zasłynął jako twórca metody zwanej Transerfingiem, twierdzi, że  większość naszych problemów bierze się stąd, że pewnym sprawom nadajemy zbyt dużą wagę. Niepotrzebnie wszystko komplikujemy, podczas gdy wystarczyłoby elastycznie i łagodnie podążać za tym, co pojawia się przed nosem.

„W przestrzeni wariantów jest wszystko, lecz największe jest prawdopodobieństwo urzeczywistnienia się wariantu najmniej energochłonnego” – twierdzi Vadim Zeland.

Innymi słowy – to nasz umysł komplikuje, poprzez wysuwanie hipotez, niekończące się analizy czy zamartwianie się o przyszłość. Zeland zapewnia jednak, że gdyby nie wyszukane strategie umysłu, moglibyśmy surfować bez najmniejszego wysiłku po falach życia. „Przyroda nie marnuje na próżno energii i nie ma skłonności do intryg”. Taką zdolność posiada tylko człowiek.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl

 

 

 

Dodaj komentarz