fbpx

Współczucie zamiast litości. Jak pomóc osobie z depresją?

Jak pomóc osobie z depresją? Czy lepiej zachęcać do działania, a może pozwalać się  wypłakać? Psychoterapeutka Ewa Woydyłło radzi, by towarzyszyć choremu w trudnościach, ale zamiast koncentrować się na nich przekierować uwagę na coś bardziej konstruktywnego.

 

Cicha i niewidzialna choroba

Depresja w Polsce wciąż bywa tematem tabu. Kiedy dowiadujemy się, że bliska nam osoba jest pogrążona w depresji, reagujemy albo zbyt przesadnie (zamartwiamy się lub wpadamy w panikę), albo odcinamy się i udajemy, że nie widzimy problemu. Żadne z tych sposobów nie pomoże chorej osobie, a bardziej pogrąży. Zdaniem psychoterapeutki Ewy Woydyłło naszym zadaniem jest być mocnym i silnym wsparciem. Słuchajmy drugą osobę uważnie. Okazujmy jej życzliwe współczucie, z jednoczesnym skoncentrowaniem jej uwagi na rozwiązaniach w zasięgu ręki. Owszem, trudne emocje czy straty warto opłakać, ale po płaczu należy ruszyć dalej. Chodzi o to, aby postawić  sobie nowe cele – zobaczyć, co jest możliwe i co daje choćby odrobinę radości i zaangażowania. Od czego jednak zacząć? Ewa Woydyłło radzi – spójrz na własne myśli. Bardzo często to one są powodem największego cierpienia.

-Absolutnie prawdą jest, że przeżywamy to, co podpowiedzą nam własne myśli. Bo jeśli pozostaniesz przy tej złej, to ona może zmienić się w dręczącą obsesję. Nie znaczy też, że masz zagłuszyć w sobie ból, rozpacz, cierpienie, upijając się na przykład do nieprzytomności – wyjaśnia Ewa Woydyłło.

-Życie cały czas płynie ruchem jednostajnie posuwistym wzdłuż jakiejś osi – godzinę temu byliśmy w tym punkcie, a teraz jesteśmy już tu. W pewnej chwili dotyka kogoś nieszczęście, które wywołuje szok – to naturalna reakcja, ale – podkreślmy to jeszcze raz – nie wolno pozostać w tym miejscu, trzeba iść dalej, choćby po to, żeby nie wpaść w depresję – dodaje.

 

Wygrana i strata

Należy pamiętać, że każdemu z nas zdarzają się nieszczęścia, bo to część ludzkiej istoty. Problemem nie jest to, co nas spotyka (choroba, wypadek, rozstanie, utrata pracy), ale brak akceptacji. Cierpimy dopóty, dopóki nie zaakceptujemy tego, co jest. W końcu bardzo często największe nieszczęścia mogą przynieść największą transformację, o ile nie zastygniemy w biernym czekaniu na lepszy czas i nie poddamy się rozpaczy.

-Zdarzają się nieszczęścia, które tylko w pierwszej chwili wydają się niepowetowane, a gdy porównamy je do doświadczeń innych osób czy kataklizmów, jakie co chwila dotykają jakąś część świata, okażą się naprawdę błahe. Ale nawet w największych nieszczęściach potrzebna jest perspektywa i wiara w pozytywną zmianę, którą najlepiej osobiście zaplanować i urzeczywistnić, nie czekając, by los zrobił to za nas – mówi terapeutka.

Czyli zamiast płakać z drugą osobą, dobrze jest zaproponować wspólne działanie. Zacząć można choćby od drobnych rzeczy, takich jak wspólne gotowanie, posprzątanie mieszkania, czy zrobienie zakupów do lodówki. Pozwólmy drugiej osobie się wypłakać i wygadać, ale nie utwierdzajmy jej w przekonaniu, że świat jest zły. Tym właśnie różni się „biedna litość” od „bogatego współczucia”. Ta pierwsza pozbawia mocy i sprawczości, ta druga jest życzliwym wsparciem i wiarą w psychiczne zasoby drugiej osoby.

-Czasami mam do czynienia z osobami, które uważają, że jak ktoś jest chory i biedny, to otoczeniu nie wypada się uśmiechać. Powstaje supeł, który trudno rozwiązać. Oczywiście, nie można zachowywać się jak klaun albo udawać, że się nie dostrzega powagi sytuacji. Natomiast przygnębienie, zły nastrój, łzy raczej nikomu nie pomogą.

Działanie to życie

Zatem nie pozwólmy osobie w depresji pogrążyć się w bezsilności. Zachęcajmy do wszystkiego, co pobudzi, zmotywuje do działania, napędzi, doda energii. Przekierowujmy uwagę na coś pozytywnego. Depresja to niemoc, zatem wszystko, co znów zaangażuje w życie, jest dobre i właściwe. Mogą to być warsztaty, nauka czegoś nowego, czy zwykły spacer.

-Na cmentarzach jest sporo grobów ludzi, którzy sięgnęli dna. Dlatego nikomu nie pozwalajmy, by tego próbował. Trzeba starać się jak najlepiej przeżyć każdą sekundę życia. Dbajmy świadomie o jakość naszego życia – mamy je tylko jedno.

Dlatego tak kluczowa jest właściwa i odpowiednio szybka reakcja. Jeśli zauważymy, że bliska nam osoba traci kontakt z rzeczywistością – izoluje się, unika spotkań, nie wychodzi – śpieszmy jej na pomoc. Zbierzmy przyjaciół, stwórzmy krąg bliskości i zaufania, dajmy odczuć, że niezależnie od wszystkiego można na nas liczyć. Bardzo często takie niewielki gesty mogą uratować życie.

-W każdej sytuacji należy sobie powtarzać: „Cokolwiek mi jeszcze zostało, to zrobię z tego coś pięknego i dobrego”. Piękno i dobro to antyczne wartości, o których dziś prawie nie pamiętamy. Jeżeli człowiek stara się je pomnażać, to dba o siebie i o innych, buduje, a nie niszczy. Tak pojmuję sens życia – dodaje Woydyłło.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl

 

 

Dodaj komentarz