fbpx

Sprinter czy maratończyk? Wypoczywaj w zgodzie z charakterem

Jak pracować, żeby całkowicie nie pozbawić się energii? I jak wypoczywać, aby po urlopie wrócić do pracy w pełni sił? Psycholożka Maria Rotkiel radzi, aby najpierw rozpoznać, którym typem człowieka jesteśmy – sprinterem czy maratończykiem? Z taką wiedzą wypoczywaj bardziej efektywnie.

Praca vs. wypoczynek

Dla wielu osób praca zawodowa stała się życiowym priorytetem, a zrealizowana kariera czy sukcesy biznesowe dowodem na to, że jesteśmy wartościowymi ludźmi. To błędne rozumienie pracy jako sensu życia często prowadzi do przykrych skutków: rozpadają się nasze więzi rodzinne, nie wysypiamy się, gorzej trawimy, doświadczamy niewytłumaczalnych lęków i chorujemy.

Zdaniem Marii Rotkiel przepracowanie, a tym samym nieumiejętność wypoczywania u wielu osób może prowadzić do sytuacji zagrażających życiu. Dlatego tak kluczowe jest rozpoznanie kim jesteśmy: sprinterem czy maratończykiem? Ta świadomość pomoże nam dopasować system pracy pod własną energię – dzięki temu ominiemy pułapki takie jak przepracowanie czy wypalenie zawodowe. Chodzi przecież o to, aby organizm pracował na pełnych obrotach, ale bez konieczności sięgania po marginalne rezerwy.

Sprinter

To osoba, która często pracuje ponad siły, byle tyle osiągnąć cel. Nie robi przerw, lecz stara się jak najszybciej dotrzeć na linię mety. W jej odczuciu na wypoczynek będzie czas później – dopiero wtedy, gdy zbierze słodkie owoce zawodowego sukcesu.

– Przykładowo to może być ktoś rozkręcający własną firmę: przez pewien czas wymaga to od niego bardzo intensywnej pracy i niedosypiania po nocach, ale jak już wszystko zacznie funkcjonować jak w zegarku, będzie można pomyśleć o odcinaniu kuponów od włożonego wysiłku – wyjaśnia Maria Rotkiel.

Niestety wiele osób, zanim dotrze do upragnionego celu, już otrzymuje bolesne informacje z ciała. Najczęściej są to nietolerancje, alergie, chroniczne bóle czy bezsenność. Zamiast jednak posłuchać głosu rozsądku, sprinterzy zagłuszają chorobowe symptomy kolejną kawą, batonikiem czy drinkiem. W ten sposób stają się przestymulowani, a ich organizmy zaczynają funkcjonować na wiecznym „stand-by”, które obciążają wewnętrzny akumulator.

– Tego typu sposoby zaradcze utrzymują nas w stanie negatywnego pobudzenia, dają pozory energetyczności i pozwalają funkcjonować na wysokich obrotach. To musi się źle skończyć – wyjaśnia psycholożka.

Taka osoba powinna nauczyć się robić przerwy – choćby krótkie – a na urlopie dostarczać sobie tego, czego brakuje na co dzień – chodzi o to, aby zrównoważyć energię. Jeżeli pracujemy w wielkiej korporacji z setką ludzi lub jesteśmy przedstawicielami handlowymi, wybierzmy wakacje w lesie poza zasięgiem telefonu i internetu. Dopiero gdy naładujemy wewnętrzne baterie w ciszy i spokoju będziemy mogli wrócić do realizacji postawionych sobie celów – w otoczeniu, które najbardziej nas motywuje do działania.

Maratończyk

Maratończyk to z kolei osoba o zupełnie innym planie energetycznym. Gdyby zaczęła funkcjonować tak jak sprinter, szybko wyzbyłaby się całej energii lub nabawiła psychicznych „kontuzji”. Przede wszystkim jej cele są długofalowe – wymagają systematyczności i posuwania się naprzód z równomierną prędkością.

– To osoba mająca profesję, w której na sukces trzeba czekać kilka, a nawet kilkanaście lat – jak dajmy na to w przypadku pracowników naukowych. Pracuje powolutku, robi przystanki, po drodze odpoczywa. Mierzy siły na zamiary, wiedząc, że cel jest długofalowy – mówi Maria Rotkiel.

Zdaniem psycholożki, jeżeli nasza praca wymaga rozważnego inwestowania, planowania i rozwijania się – jest to droga maratończyka. W końcu nie można osiągnąć szybkiego sukcesu, gdy pracuje się na długim odcinku. To zbyt kosztowne dla organizmu i zdrowia psychicznego.

-Sprinter w maratonie zawsze przegra. Nie starczy mu sił, a konsekwencje będą bolesne: najprawdopodobniej zawał, nietrafione inwestycje, źle podjęte decyzje – dodaje Rotkiel.

Dbaj o więzi

Niezależnie jednak od tego, jakim typem pracusia jesteśmy w życiu, zdarzają się chwile, podczas których, tak czy inaczej, stracimy energię – nikt z nas przecież nie jest maszyną, a ludzki organizm ma skończone zasoby. Wtedy nie pozostaje nic innego jak zrobić sobie przerwę – pójść na krótszy lub dłuższy urlop – bo zwykły spacer może nie wystarczyć. Nie musi to być od razu wyjazd czy organizowanie sobie angażujących zajęć z przyjaciółmi. Zdaniem Marii Rotkiel nic nie regeneruje bardziej niż bliskie więzi z najbliższymi. W końcu każdy z nas jest istotą społeczną.

– W każdym tkwi potrzeba bliskości. Nie musi to być od razu stały związek, wystarczy przyjaciel, przyjaciółka, dziecko, rodzic, krewny, dalsza rodzina czy grupa wsparcia. Prawdziwa więź, oparta na wzajemnym zaufaniu, akceptacji oraz dawaniu sobie poczucia bezpieczeństwa, jest najlepszym energetyzatorem – podsumowuje.

Opracowanie: Kamila Gulbicka

Źródło: Zwierciadlo.pl

Dodaj komentarz