Czujesz emocjonalne wycieńczenie? Oto 5 prostych rad, jak przerwać błędne koło
Stres, codzienne obowiązki, plany i cele do zrealizowania nie sprzyjają byciu blisko siebie. Wręcz przeciwnie – mogą sprawić, że zaczniemy odnosić się do siebie z pogardą i „popychać”, żeby ze wszystkim zdążyć. A to przecież prosta droga do wypalenia i wcześniej czy później czeka nas emocjonalne wycieńczenie.
Zwykłe zmęczenie czy wypalenie?
Długotrwałe przemęczenie emocjonalne, które często przemienia się w wypalenie lub depresję przynosi bardzo zgubne konsekwencje – zarówno na poziomie psychicznym jak i fizycznym. Zdaniem terapeutki, Adriany Kłos pomóc może nabycie umiejętności słuchania sygnałów płynących z ciała, a także dopuszczanie i przeżywanie trudnych emocji na bieżąco. Przede wszystkim zaś należy przyjrzeć się wewnętrznym przekonaniom – w końcu to one budują narrację naszego życia. Czy dużo tam „muszę” i „powinienem”? Czy raczej „chcę”, „zrobię”, „mam zamiar”?
Takim bardzo utrudniającym przekonaniem o życiu, które wielu z nas nosi w sobie jest to, że zmiany są trudne, więc lepiej siedzieć w miejscu. Jeśli w taki sposób zostaliśmy wychowani przyjrzenie się temu, co tak naprawdę nam doskwiera jest arcytrudne – wyjaśnia Adriana Kłos.
Będziemy cierpieć, ale to jest „znajome zło”, hodować ból, ale nie poprosimy o pomoc. Z taką postawą łatwo dorobić się wyczerpania emocjonalnego – dodaje.
Nie bądź „zadowalaczem” innych
„People pleaser” to człowiek, który przede wszystkim dba o potrzeby innych. Robi to, co się od niego wymaga lub to, co wydaje mu się, że jest oczekiwane. A wszystko w imię cudzej akceptacji i przynależenia. Niestety najczęściej odbywa się to kosztem własnych potrzeb i planów. „Ja” zawsze jest na ostatnim miejscu, a przed nim: rodzina, małżonek, partner, szef, dzieci a nawet sąsiedzi. Taka osoba nie potrafi stawiać granic i nie dba o własne zasoby energetyczne. Efekt? Wypalenie emocjonalne. Każdy z nas ma przecież limity i baterie, które trzeba ładować regularnie. Jeśli nie będziemy aktualizować naszych zasobów niechybnie padniemy ofiarą wycieńczenia emocjonalnego
Polecam zawsze, by zrobić taki przegląd swoich przekonań o świecie, życiu i innych ludziach. Jaki stosunek do siebie samego wyłania się z naszych przekonań? Czy jest tu miejsce na własne potrzeby, oczekiwania, na wyrażenie siebie? Jeśli nie, pierwszym krokiem jest praca nad przekonaniami. Zmiana ich w taki sposób, by kierować się zasadą, że nasze potrzeby i nasze zdanie nie są mniej ważne od potrzeb i zdania wszystkich dookoła – proponuje Adriana Kłos.
Sprawdź, w jakim języku do siebie mówisz
I nie chodzi bynajmniej o język obcy, ale język emocji. Czy rozmawiasz ze sobą z życzliwą czułością? A może wciąż wewnętrznie na siebie krzyczysz, wymagając coraz to lepszych osiągnięć? Jeśli zauważysz, że w twoim słowniku więcej jest „muszę” niż „chcę” to będzie sygnał, że w twoim życiu nie ma miejsca na przyjemność czy zabawę. Jeśli natomiast będziesz żyć tylko obowiązkami, w którymś momencie twoje ciało powie „pas!”.
Moich pacjentów śmieszy, kiedy pytam, w jaki sposób siebie nazywają, w większości nie rozumieją w ogóle, o co mi chodzi, i jeszcze bardziej dziwi ich, jak opowiadam, że mówię do samej siebie na przykład wieczorem: „Dobranoc” – wyjaśnia terapeutka.
Obniż oczekiwania…
…wobec samego siebie. Nie musisz być tytanem pracy czy człowiekiem niezawodnym. Masz prawo do błędów i zmęczenia. Zdaniem Ady Kłos, zbyt wysokie oczekiwania względem samych siebie generują dużo frustracji i wewnętrznego napięcia, a w razie niepowodzenia wyczerpują emocjonalnie. Rozwiązaniem w tym wypadku będzie zrezygnowanie z kilku oczekiwań lub po prostu przesunięcie poprzeczki w dół. Wtedy nawet małe sukcesy zaczną cieszyć, a tym samym zachęcą do stawiania kolejnych kroków.
Wyciszaj się regularnie
Niby wszyscy o tym wiemy, a jednak niewielu z nas wciela je życie. Regularne wyciszanie się, takie jak: mindfullnes, medytacja, joga czy spacer po lesie są absolutną koniecznością, aby zachować wewnętrzną równowagę emocjonalną – zwłaszcza jeśli twoja praca polega na patrzeniu w ekran czy na ciągłych interakcjach z otoczeniem.
Ustal sobie przynajmniej godzinę przerwy w ciągu dnia na przerwę – rób wtedy to, co jest poza „muszę” – wszystko, na co przyjdzie ci ochota. Chodzi o to, by się zregenerować i naładować baterie. Jeśli podczas weekendu masz możliwość być off-line przez jeden dzień – zrób to! Twój mózg pracuje nieustannie i on również potrzebuje chwili urlopu. Czasem odcięcie się od pobudzaczy może przynieść cuda – sen stanie się głębszy, trawienie poprawi się, a energia do działania wróci sama. Aha, i pamiętaj o najbardziej podstawowych rzeczach!
Nie bez znaczenia są też takie pozornie błahe rzeczy jak na przykład nasza dieta czy styl życia. Potrzebujemy karmić siebie nie byle czym, potrzebujemy ruszać swoje ciało. To może być taniec, joga, rower – cokolwiek – radzi Ada Kłos.
I jeszcze jedno
A co, jeśli pomimo realizacji powyższych rad w twojej głowie wciąż będzie rodził się chaos myśli? W tej sytuacji wato znaleźć zaufaną osobę – wygadać się przyjacielowi, terapeucie lub mentorowi. Dobrym pomysłem będzie również prowadzenia dziennika emocji. Cokolwiek cię uwiera, jakakolwiek emocja jest dla ciebie trudna do zrozumienia – zapisz to. Nie oceniaj wpisu ani nikomu nie pokazuj. W tej praktyce chodzi po prostu o uzewnętrznienie uczuć i przelanie ich na papier. Powodzenia!
Opracowanie: Kamila Gulbicka