Bezmuszlowe ślimaki nadzieją w medycynie
Te niewinne mięczaki raczej nie są darzone sympatią. Wielu ludzi uważa je za szkodniki, niszczą przydomowe ogródki, są utrapieniem urlopowiczów, trudno je ominąć na miejskich chodnikach. Okazuje się jednak, że te niesławne osobniki mogą pomóc ludzkości w walce z bakteriami, a nawet nowotworami. Dowodzą tego unikalne badania, które są prowadzone we Wrocławiu.
Populacja bezmuszlowych ślimaków w Polsce systematycznie maleje. Przyglądając się otoczeniu po letnim deszczu trudno w to uwierzyć, szczególnie wczesnym rankiem, bądź wieczorem, gdy tyle tych mięczaków pojawia się w naszym sąsiedztwie.
Podczas slalomu między ślimakami zgromadzonymi na trawnikach, rabatach, a nawet na chodnikach, można odnieść wrażenie, że jest ich zatrzęsienie. Niewiele osób się z tego cieszy, tymczasem nie można zapominać, że to organizmy niezwykle potrzebne w ekosystemie — odpowiadają za rozkład materii organicznej, użyźniają gleby. I chociaż rozdeptanie ślimaka nie jest miłym doświadczeniem, niewątpliwie to nie my jesteśmy wówczas w najgorszym położeniu.
Według dr Anny Leśków*, biotechnolog z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, ślimaki bezmuszlowe są fascynujące i zasługują przynajmniej na odrobinę życzliwości. Niewykluczone, że unikalne cechy ich mechanizmu obronnego zostaną w przyszłości w pełni docenione i wykorzystane w medycynie. Od kilku lat dr Leśków prowadzi badania nad właściwościami śluzów ślimaków bezmuszlowych. Koncentrują się one na określeniu ich wpływu na ludzką skórę, a dokładniej na keratynocyty (główne komórki naskórka ludzkiego).
Patenty i czerniak
Wydzielina ślimaków muszlowych od lat wykorzystywana jest w kosmetykach. Badacze z Polski sugerują, że śluz ślimaków bezmuszlowych może mieć znacznie szersze zastosowanie. Mięczaki pozbawione zewnętrznego pancerza potrzebują silniejszego systemu ochrony, stąd przekonanie, że ich śluz może działać inaczej. Przykładowo — wydzielina pomrowa wielkiego (Limax maximus) hamuje rozwój bakterii Salmonella nawet o 60 procent. Działa też znieczulająco i silnie przylega do powierzchni, z którą się zetknie. To pozwala wierzyć, że mogłaby się sprawdzić szczególnie w produkcji leków do stosowania miejscowego czy środków dezynfekujących powierzchnie.
Już w 2019 roku dr Leśków uzyskała dwa patenty dotyczące pozyskiwania i zastosowania śluzu pomrowów, a także ślinika wielkiego (Arion rufus). Dotyczyły one przede wszystkim działania antybakteryjnego. W trakcie weryfikacji są obecnie dwa kolejne zgłoszenia patentowe. Badaczka prowadzi także niezwykle obiecujące analizy wpływu śluzów na komórki czerniaka. To nowotwór wywodzący się z komórek barwnikowych — melanocytów, którego pierwotną lokalizacją jest zazwyczaj skóra człowieka.