„Nie rozśmieszaj”. Jest lepszy sposób na emocje dziecka
Jak rozmawiać z dorastającym dzieckiem, aby znaleźć porozumienie? Psycholodzy radzą – zamiast rozśmieszać, uznaj jego emocje.
„Cyfrowe dzieci”
Życie z nastolatkiem to nie lada wyzwanie dla każdego rodzica. Okres nastoletni to czas szukania własnej tożsamości, momenty buntu, ale również głośnych burz emocjonalnych, które mogą prowadzić do wielu niepotrzebnych konfliktów. Szczęśliwie, wielu specjalistów uczy dorosłych, jak radzić sobie z emocjami ich dorastających dzieci. Terapeuci edukują, w jaki sposób słuchać i rozmawiać, aby dziecko czuło się widziane i ważne. Polski specjalista psychoterapii dzieci i młodzieży oraz współautor książki „Cyfrowe dzieci”, Tomasz Srebnicki zwraca uwagę na jedną szczególną podstawę dobrej, międzypokoleniowej komunikacji. Jest nią uprawomocnienie, czyli przyznanie dziecku prawa do odczuwania konkretnej emocji.
–To jest dziecku potrzebne – uznanie, że jego uczucie jest naturalne. […] Pocieszanie: „Nieprawda, zaraz wszystko ci wyjaśnię” – to błąd. Dziecko poczuje, że jest jakieś gorsze, skoro dla niego są trudne, a dla taty nie. No i nauka będzie szła mu jak po grudzie – wyjaśnia terapeuta.
Uprawomocnienie
Uznanie trudnych emocji takich jak lęk, smutek, rozczarowanie czy złość ma zastosowanie w każdym obszarze – pomoże dziecku przeżyć smutek z powodu niezdanej klasówki jak i w sytuacji kryzysu relacyjnego z rówieśnikami. Jednak, aby zapewnić dziecku prawo do odczuwania, rodzic sam musi zaakceptować własny wewnętrzny świat i być świadomym pojawiających się uczuć i emocji. Niestety wielu dorosłych boi się trudnych zachowań dziecka – w ich odczuciu to świadectwo tego, że nie sprawdzili się jako rodzice. Zamiast uznawać to, co dziecko czuje – bagatelizują, rozśmieszają albo odwracają uwagę. To duży błąd, który prowadzi do wyparcia, a w dalszej konsekwencji uczy dziecko do wpadania w mechanizmy “ucieczkowe”.
–Pod spodem taki rozśmieszający rodzic ma ukryte przekonanie, że smutek czy niepokój są złe. Zapewne sam ma kłopot z odczuwaniem tych emocji i dlatego dąży do tego, aby jego dziecko ich także nie odczuwało. Stworzyłoby to problem, z którym nie umiałby sobie poradzić. No bo sobie nie radzi, kiedy sam jest smutny czy czuje niepokój – pisze w książce „Cyfrowe dzieci” Tomasz Srebnicki.
Wielu rodziców nigdy nie nauczyło się obchodzić z własnymi emocjami, niektórzy nawet nie potrafią ich nazwać, nie wspominając już o kolejnym poziomie – zrozumieniu tego, co przekazuje dana emocja. A zatem – po co nam emocje?
Po co nam emocje?
Zdaniem autora książki, warto nauczyć się rozróżniać tych pięć podstawowych emocji – złości, smutku, obrzydzenia, radości i lęku. Każda z nich pojawia się w reakcji na coś konkretnego i pełni określoną funkcję psychiczną – a zatem jest ważną informacją. Dla ułatwienia, autorzy książki „Cyfrowe dzieci” – Tomasz Srebnicki i Beata Pawłowicz – opisali pięć najczęściej odczuwanych emocji – w razie potrzeby można wesprzeć się opisem, aby nazwać emocję, a następnie przejść do kolejnego etapu – zrozumieć jej przesłanie.
Złość – to emocja, która świadczy o przekraczaniu granic. Odczuwamy ją wtedy, kiedy ktoś nam zabiera coś ważnego lub uniemożliwia nam dostęp do tego, na czym nam zależy.
Smutek – pomaga w pogodzeniu się z żalem i ze stratą, spowalnia nasze funkcjonowanie po to, abyśmy mogli przyjąć i poczuć utratę tego, co było dla nas ważne.
Lęk – pojawia się w sytuacji na zagrożenie.
Radość – emocja energetyzująca, która uświadamia nam, że to, co się dzieje wokół nas, służy nam, jest budujące, zdrowe i dobre.
Obrzydzenie – pełni funkcję ochronną, świadczy o tym, że jedzenie albo czyjaś postawa zagrażają naszemu zdrowiu.
O emocjach pisaliśmy też TU.
Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: Jak reagować na emocje dziecka? Pokaż mu, że szanujesz to, co czuje – Zwierciadlo.pl