Muzyka najskuteczniej uśmierza ból, gdy jest zgodna z naszym naturalnym rytmem – informuje pismo „Pain”.

Od zamierzchłych czasów była używana w celu złagodzenia cierpienia, a ostatnio uczeni analizują jej potencjał – niedrogi i nieinwazyjny – w terapii choroby Parkinsona, leczeniu skutków udaru czy uśmierzaniu bólu przewlekłego. Mimo to wciąż brakuje pełnej jasności, jakie mechanizmy decydują o jej efektywności i jak podstawowe cechy muzyki wpływają na odbiór bólu. Wybór utworów pod kątem zredukowania dyskomfortu bywa podyktowany intuicją, nie zaś badaniami naukowymi.

Zespół naukowców z McGill University w Montrealu (Kanada) ustalił, że najskuteczniejsza w łagodzeniu bólu okazuje się muzyka utrzymana w naturalnym tempie danej osoby. Według autorów, właściwa technologia pozwoliłaby zmieniać ulubione utwory tak, by dostroić je do indywidualnego rytmu słuchacza, co mogłoby jeszcze silniej zmniejszać dolegliwości bólowe.

„Tylko nieliczne prace skupiały się na konkretnych właściwościach muzyki, by odkryć, w jaki sposób działa ona na nasz mózg” — podkreślił Mathieu Roy, adiunkt w Katedrze Psychologii McGill i współautor publikacji.

Poprzednie analizy sugerowały, że najbardziej kojąca okazuje się muzyka uspokajająca bądź relaksująca. Z kolei prof. Caroline Palmer, także współautorka, wskazała, że takie wytłumaczenie jest zbyt ogólne. „Pragnęliśmy dociec, czy tempo — prędkość odtwarzania utworu — wpływa na stopień łagodzenia bólu” — wyjaśniła.

Wcześniejsze ustalenia sugerują, że każda osoba posiada tzw. spontaniczną szybkość produkcji (SPR), silnie zespoloną z rytmem dobowym. Niezależnie od tego, czy mówimy, stukamy rytmicznie czy gramy, z reguły podążamy za tym wrodzonym tempem.

Jak tłumaczy prof. Roy, fale neuronalne odpowiedzialne za nasze ulubione tempo można łatwiej modyfikować, gdy muzyka idealnie współgra z indywidualnym rytmem.

Aby sprawdzić tę hipotezę, badacze zaprosili do eksperymentu 60 osób — część stanowili muzycy, a część ludzie bez muzycznego przygotowania — i wystawili je na delikatne bodźce bólowe podczas słuchania kompozycji o różnej szybkości. Najpierw zmierzono naturalne tempo uczestników, prosząc o wystukanie „Twinkle, Twinkle, Little Star” w swobodnej prędkości.

W kolejnym etapie badani otrzymywali przez dziesięć sekund impuls cieplny na przedramię, raz w ciszy, raz przy dźwiękach muzyki odtwarzanej w tempie preferowanym przez uczestnika albo o 15 proc. szybszym czy wolniejszym. Po każdej serii proszono ich o określenie siły bólu.

Okazało się, że słuchanie muzyki wyraźnie zmniejszało odczucie bólu w porównaniu z ciszą, niezależnie od prędkości kompozycji. Jednak największą poprawę uzyskano, gdy rytm utworu współgrał z naturalnym tempem (SPR).

W dalszej fazie eksperymentów naukowcy zamierzają wykorzystać EEG, aby sprawdzić, czy aktywność mózgu w postaci fal neuronalnych dostraja się do zewnętrznego rytmu muzycznego. Mają też nadzieję zweryfikować swoje wnioski w grupie osób cierpiących na ból przewlekły lub ból wywoływany zabiegami medycznymi.

Dodaj komentarz