Strażacy wynieśli z pożaru psa i kota. „Nieważne, czy ktoś ma ręce, czy łapy”
We wtorkowy poranek w jednym z bloków w krakowskiej Nowej Hucie wybuchł pożar. Ogień pojawił się w mieszkaniu na czwartym piętrze, a choć domownikom udało się bezpiecznie ewakuować, w zadymionych pomieszczeniach pozostały ich ukochane zwierzęta — pies i kot. Dzięki szybkiej reakcji strażaków ze Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie oba czworonogi zostały uratowane.
Akcja ratunkowa w płonącym mieszkaniu
Strażacy, którzy przybyli na miejsce, natychmiast przystąpili do działań gaśniczych i przeszukania mieszkania. W jednym z pomieszczeń znaleźli przerażonego psa, który został błyskawicznie wyniesiony na zewnątrz.
Na miejsce wezwano pracowników Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (KTOZ). Do czasu ich przyjazdu strażacy podawali zwierzakowi tlen, pomagając mu odzyskać siły po zatruciu dymem.
„W międzyczasie na miejscu pojawiła się właścicielka mieszkania. Z niepokojem dopytywała, czy udało się uratować również kota” – relacjonuje KTOZ.

Kot ukrył się w zadymionym mieszkaniu
Po dokładnym przeszukaniu strażacy odnaleźli również drugiego lokatora – przerażonego kota, który ukrył się głęboko w jednym z zakamarków mieszkania. Zwierzę było wystraszone i oszołomione, ale żyło.

Inspektor KTOZ, Filip, przewiózł oba zwierzaki do kliniki weterynaryjnej na badania.
„Na pierwszy rzut oka wyglądają dobrze, ale nie wiemy jeszcze, czy nie mają obrażeń wewnętrznych. Niestety kotek jest w złym stanie, a rokowania są ostrożne” – poinformowało Towarzystwo.
Bohaterowie codzienności
O całej akcji napisał w mediach społecznościowych działacz społeczny z Sosnowca, Damian Żurawski, publikując zdjęcie jednego ze strażaków – pana Kamila – biorącego udział w akcji.
„To jeden z tych ludzi, którzy nie zastanawiają się ‘czy warto’, tylko po prostu idą tam, gdzie potrzebna jest pomoc – nieważne, czy ktoś ma ręce, czy łapy” – napisał.
Post w krótkim czasie zebrał tysiące reakcji i komentarzy pełnych wdzięczności.

