fbpx

Przestać udawać…

Kilka lat temu podszedł do mnie mój młody, wówczas sześcioletni, przyjaciel i powiedział – Pomyśl, że jesteś otoczona przez sto głodnych tygrysów. Co wtedy zrobisz?

    Zastanowiłam się, wyobrażając sobie przerażający scenariusz i czując coraz większe napięcie. Modliłabym się? Pewnie nie. Biegłabym? Nie można prześcignąć tygrysa. Niepokój zaczął narastać, gdy oczami wyobraźni ujrzałam zbliżające się tygrysy. Powiedziałam do małego przyjaciela – O rety, nie wiem co bym zrobiła. A co ty byś zrobił?
A on odpowiedział – Przestałbym udawać.
Czasem nasze opowieści o własnym życiu i problemach są tym samym, co wyobrażanie sobie, że jest się otoczonym przez głodne tygrysy. Tworzymy w wyobraźni obrazy, które potem wywołują nasze przerażenie. Udajemy, że coś jest nie tak i swoje nieszczęście opieramy na obrazach, które istnieją w naszych umysłach.
Sporadycznie wychodzimy poza swoje wyobrażone nieszczęście z powodu prawdziwego zagrożenia. Mamy skierowanie na badania lekarskie. Po pełnym napięcia oczekiwaniu, w trakcie którego widmo poważnych problemów zdrowotnych przesłania wszystkie inne, dostajemy wyniki. Są zadowalające, a my radośni. Przyrzekamy sobie „już nigdy nie zadręczać się drobiazgami”. Wychodzimy z przychodni sprężystym krokiem, dostrzegamy błękit nieba i wdychamy świeże powietrze, nucąc pod nosem „What a Wonderful World”

ARVE Error: Need Provider and ID to build iframe src.

Większość przerażających rzeczy, którymi się martwimy nigdy się nie wydarza, a nawet jeśli, to nasze martwienie wcale im nie pomaga. Zamartwianie się i opowiadanie historii o tym, czego nam brak jest sposobem na zaprzeczanie prawdziwemu dobru w chwili obecnej. W dodatku, oprócz nawykowego, uwarunkowanego myślenia, które odciąga nas od teraźniejszej uważności, możemy czuć się nieco wystraszeni życiem w ożywionej obecności, bo gdybyśmy poddali się jej w pełni, istnienie mogłoby okazać się zbyt cudowne do uniesienia.

Będąc autentyczni, przestajemy udawać, że jesteśmy nieszczęśliwi. Nie chodzi o to, że zawsze jesteśmy zachwyceni (chociaż niektórzy z nas mogą być), ale że mamy wewnętrzne poczucie zadowolenia, że w ogóle istniejemy. Będąc nieuważni, udajemy, że życie jest ciężkim testem wytrzymałości. Zapominamy o swoim wewnętrznym blasku, o tym jak bardzo kochamy i jak bardzo jesteśmy kochani. Mimo to, wielu z nas zrobiłoby wszystko, aby przedłużyć sobie życie. Prawda jest taka, że w istocie uwielbiamy żyć. Staje się to zupełnie jasne, kiedy nasza egzystencja zostaje zagrożona. W przebudzonej świadomości, każdego dnia pamiętamy, że kochamy po prostu być, istnieć. Chociaż zdajemy sobie sprawę, że życie niesie ze sobą problemy, a świat może być niebezpiecznym miejscem, wiemy także jak bardzo cieszy nas pobyt na Ziemi i jak wspaniale jest dzielić swój zachwyt z tymi wszystkimi, którzy to celebrują. Możemy odczuwać onieśmielenie w obliczu tak wielkiego piękna, ale nie odwracamy się od niego. Nie udajemy, że go nie dostrzegamy. Nie udajemy, że nim nie jesteśmy.

Fragment pochodzi z książki – Catherine Ingram – Namiętna Obecność (www.bialywiatr.com)

Dodaj komentarz