Pułapka odkładania na później
Wszystkie mamy wiele „dobrych” powodów, żeby odkładać na potem ekspresję swoich twórczych darów. Przecież istnieją podłogi, które trzeba umyć i otrzymane wiadomości, na które trzeba odpowiedzieć. Potem przychodzi czas na robienie obiadu, zanim dzieci wrócą ze szkoły, a w końcu robi się za późno na całą resztę. Być może mamy poczucie, że musimy zdobyć kolejny stopień naukowy, podnieść poziom wykształcenia albo zbudować w szopie specjalne studio, zanim będziemy mogły uprawiać swoją sztukę. Lub mówimy – Muszę jeszcze zostać w tej pracy, której nie lubię, na kolejnych parę lat, a potem będę mogła wreszcie się zrelaksować i odpocząć … i wtedy zajmę się swoją twórczością. Wszystkie te powody wydają się ważne. Jednak, gdy tylko kończymy jedno zabieramy się za coś innego, i tak mijają dni, lata, a wraz z nimi możliwości, żeby obdarować świat naszymi unikalnymi darami.
Szczególnie kobietom łatwo jest wpaść w stereotyp bycia „opiekunką” i budować życie wokół tej tożsamości. I nagle okazuje się, że jesteśmy otoczone ludźmi, którzy oczekują od nas, że zajmiemy się wszystkim, począwszy od zawożenia dzieci na mecze koszykówki, a skończywszy na dodatkowej, papierkowej robocie po godzinach w biurze. W trakcie tych starań, aby sprostać oczekiwaniom innych, czas ulatuje jak piasek przesypujący się pomiędzy palcami, a nasza prawdziwa pasja staje się ledwie bladym cieniem naszych wyjątkowych marzeń.
Kocham przebywać w domu. Kocham tworzyć piękną przestrzeń dla mojej rodziny i dla siebie. Uwielbiam piec i przyrządzać dla wszystkich pyszne jedzenie. Uwielbiam zapalać ogień w kominku i czytać dobre książki. Wiem także, że jeśli będę robić tylko to, popadnę we frustrację. Mam inne dary, które czekają, żebym je ofiarowała. Mam do przekazania dary poprzez moje pisanie, przebywanie z kobietami i prowadzenie warsztatów.
Oddanie wymaga, żebym była w każdej chwili uważna, żebym pytała siebie czy naprawdę szanuję to, co potrzebuję robić, dokąd prowadzi mnie przepływ oraz czy nie podążam za nieświadomymi nawykami. Chociaż chwilami łatwiej mi zadowolić się rolą opiekunki, to kiedy wejrzę głębiej w swoje serce, wiem, że to nigdy prawdziwie mnie nie usatysfakcjonuje, dopóki nie znajdę także czasu na wyrażenie innych swoich twórczych talentów. To nie oznacza, że wszystkie kobiety powinny być szczęśliwe wychodząc do świata, by tworzyć sztukę czy prowadzić organizacje, realizować swoje talenty biznesowe albo pisać książki. Być może przepływ swojej kreatywności odnajdujesz właśnie w domu. Jednak naprawdę będziesz czuła różnicę, jeśli twoje zajęcia domowe rzeczywiście zestrojone są z twoją kreatywnością, a nie dyktowane banalnym poczuciem obowiązku i nieuświadomionymi kobiecymi rolami.
Fragment pochodzi z książki Chameli Gad Ardagh – Kobiecość