fbpx

Niepełnosprawny 18-latek wykonał „wyzwanie Bońka”. Reakcja piłkarzy i internautów może zmienić jego życie

Zbigniew Boniek wymyślił nie łatwe zadanie, polegające na 50-krotnym podbiciu piłki na siedząco. Dla wielu osób żonglowanie z takiej pozycji to nie lada wyzwanie, ale nie dla 18-letniego Wojtka Bąkowicza z Kamieńska, Chłopiec cierpi na dysplazję włóknistą kości, nie przeszkodziło mu to jednak w podjęciu wyzwania prezesa PZPN.

Wojtek zamiast nóg użył kuli, dzięki której może się poruszać. W 20 sekund podbił piłkę 50 razy czym zaskarbił sobie szacunek Krychowiaka oraz  wielu internautów. Polski pomocnik zaprosił go na mecz z Litwą.

Skąd pomysł na to, żeby wziąć udział w tym wyzwaniu?

„To zaczęło się od kanału „Łączy Nas Piłka” i tam od programu wykreowanego przez Łukasza Wiśniowskiego „Misja mundial”. Tam właśnie Grzegorz Krychowiak chciał podjąć wyzwanie Zbigniewa Bońka. Ono polegało na tym, że trzeba było usiąść i żonglować 50 razy piłką. Co nie było takie łatwe, bo Grzegorzowi Krychowiakowi udało się to za drugim razem, a byli też inny m. in. Wojciech Szczęsny, czy Robert Lewandowski, który to zawiesił poprzeczkę nieco wyżej, bo zrobił 100 żonglerek i jest teraz tzw. „setka Lewego”. Ale to już wyższa szkoła jazdy. …dałbym radę więcej, ale wszyscy robili 50, więc i ja zrobiłem tyle.” – czytamy w wywiadzie dla portalu natemat.pl.

 

 

Po opublikowaniu nagrania w Internecie, do Wojtka napisał sam Grzegorz Krychowiak, który dał mu w prezencie bilet na mecz Polska-Litwa.

„Na początku nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, że to jakiś śmieszek, trolluje mnie z fejkowego konta. Przecież teraz w sieci fake newsów jest przecież pełno. Nawet Donald Trump to zainaugurował. Ale zobaczyłem, że przy poście jest oznaczenie, które mówiło, że jest to konto zweryfikowane i wiedziałem, że coś jest na rzeczy naprawdę.” – opowiada Wojtek.

Pod adresem Wojtka padło mnóstwo pozytywnych komentarzy, wyrażających podziw i dających motywację. Wiele osób chwaliło wyczyn którego dokonał, mimo że jest osobą niepełnosprawną. Chłopiec cały czas dostaje telefony z gratulacjami od rodziny i znajomych. Otrzymuje też mnóstwo propozycji wywiadów.

„To jest też taka forma udowodnienia, że trzeba z siebie dawać wszystko i pomimo, że są jakieś ograniczenia, to one tak naprawdę nie istnieją i są wytworem naszej wyobraźni. Jak się coś robi, to trzeba to robić i tyle, a jak już myśleć to pozytywnie.” – opowiada Bąkowicz.

Źródło: natemat.pl

Dodaj komentarz