fbpx

Kiedyś prosił o eutanazję. Później obronił pracę magisterską

W wieku 18 lat wpadł motocyklem pod ciężarówkę. Miał zmiażdżony rdzeń kręgowy i złamanie kręgów szyjnych, co spowodowało niesprawność rąk i nóg. Oddychał za pomocą respiratora. – Bardzo cierpiałem, nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Żyłem zamknięty w mieszkaniu, nawet nie marzyłem o spacerze, ze względu na tak znaczną niepełnosprawność ruchową i całkowity brak własnego oddechu – mówi całkowicie sparaliżowany Janusz Świtaj, którego historia kilka lat temu poruszyła serca Polaków.

W 2007 r. jako pierwszy Polak złożył do sądu wniosek o odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie. Opublikowany wówczas sondaż wykazał, że połowa Polaków była za tym, żeby pomóc mężczyźnie „godnie odejść”. Przeciwnych temu było 36 proc. badanych – przypomina gość.pl.

Pomocną dłoń wyciągnęła wtedy do mężczyzny Anna Dymna, szefowa fundacji „Mimo wszystko”. Zaproponowała mu pracę w swojej organizacji, a dzięki otrzymanemu specjalnemu wózkowi, mógł wreszcie opuścić mieszkanie. Dzięki wsparciu ludzi dobrej woli i własnej determinacji zdał maturę, poszedł na studia psychologiczne na Uniwersytecie Śląskim, a w ostatni wtorek otrzymał stopień magistra!!!

Wyznaczam sobie kolejne cele, a potem przeżywam radość, gdy zostają osiągnięte – powiedział w wywiadzie dla portalu gość.pl. – Chciałbym spełniać się jako psycholog, pomagając chorym i osobom po wypadkach. Nie przez przypadek na pasku mojego wózka mam przypiętą uśmiechniętą buźkę, którą dostałem od jakiejś nieznajomej spotkanej na festiwalu reggae w Wodzisławiu Śląskim. Noszę ją na znak, że uśmiech ma sens – dodał.

Źródło:  wp.pl
Foto: Facebook/archiwum prywatne

Dodaj komentarz