Pani Marianna pragnie podziękować za uratowanie psa
Pani Marianna Radzewicz lat 71 z Białegostoku, jak co dzień wyszła na spacer ze swoim najlepszym przyjacielem, 17 letnim psem Misiem. Właścicielka spuściła go ze smyczy koło galerii handlowej Biała.
Kiedy po chwili Misiek zniknął właścicielka psa tknięta złym przeczuciem pobiegła nad wodę, gdzie przerażenie chwyciło ją za serce. Jej ukochany przyjaciel, na jej oczach wpadał w bagno i przeraźliwie wył, błagając o pomoc.
Niestety nikt z obecnych przechodniów nie chciał pomóc. W akcie desperacji pani Marianna rzuciła się na ziemię i próbowała dosięgnąć Miśka. Niestety nic nie pomagało.
W pewnej chwili mężczyzna, który odwoził córkę do szkoły, zatrzymał samochód i wskoczył do bagna na ratunek psu. I choć zdarzenie miało miejsce w grudniu, pani Marianna nie może zapomnieć o białostockim wybawcy. Zwróciła się do gazety, z prośbą, żeby nagłośnić sprawę i odnaleźć bohatera. Pani Radzewicz chciałaby spotkać jeszcze raz mężczyznę i podziękować mu za uratowanie psa.
– Mężczyzno o złotym sercu niech cię Bóg błogosławi! – wyznała kobieta na łamach lokalnej prasy.
Misiek jest wielkim szczęściarzem. Przez lata był bezpańskim psem, któremu pani Marianna dała prawdziwy dom. Dzięki pomocy nieznajomego wciąż mogą się cieszyć wzajemną obecnością.
Opracowanie : Salomea
Źródło: wspolczesna.pl
Foto: Wojciech Wojtkielewicz