fbpx

Miłość w czasach kryzysu. Psychoterapeuta radzi, jak budować związki

Rozwody, rozstania i wieczne zmiany partnerów są dziś tak powszechne, że nie dziwią nikogo. Polski psychoterapeuta, Wojciech Eichelberger zachęca jednak do pogłębionej refleksji, która wskazuje, że miłość może być kwestia decyzji – jest trudno, ale zostaję… Bycie w długim związku wymaga nieustannej uwagi i odwagi, a także odporności, siły, cierpliwości, elastyczności, zaufania i wzajemnego szacunku. Tak wyraża się miłość – szczególnie w czasach kryzysu.

 

Transakcja na miłość

Kilkumiesięczna konieczność pozostawania na kwarantannie zweryfikowała wiele długoletnich małżeństw i związków partnerskich. Statystki przekonują, że w okresie pandemii do sądów wpłynęło tyle pozwów o rozwód jak nigdy. Wojciech Eichelberger, autor, trener i terapeuta upatruje przyczyn w dzisiejszej kulturze. Decyzja o budowaniu prawdziwej, dojrzałej miłości stoi dziś w opozycji do wartości, którymi karmi nas popkultura.

Przyzwyczajono nas bowiem do traktowania relacji jak zakupu produktu z określonym terminem zdatności do spożycia. Kiedy zaczyna być niewygodnie lub trudno, bierzemy noga za pas i uciekamy gdzie pieprz rośnie, zamiast zainwestować energię w budowanie. Efektem tego najczęściej bywa pustka, samotność i brak życiowej satysfakcji.

– Życie to nie zakupy w galerii. Niestety, hedonistyczno-konsumpcyjna ideologia infekuje nasze związki. Tu warto jednak wskazać najważniejszych sprawców kryzysu miłości. Należy do nich powszechne i fałszywe przekonanie, że życie z kimś ma służyć wyłącznie temu, by było fajnie, ciekawie i miło. Gdy więc odczujemy, że ten projekt nie realizuje się, wypowiadamy umowę – powiedział w rozmowie z dziennikarką „Zwierciadła” terapeuta, Wojciech Eichelberger.

 

Wychowanie jako transakcja

Również dzieciństwo jest nie bez znaczenia. W wielu domach rodzice wciąż wychowują pociechy w sposób transakcyjny, a więc stosując kary i nagrody, które rozdają wprost proporcjonalnie do spełnianych bądź zawiedzionych oczekiwań. Nic dziwnego, że potem sami wchodząc w relacje, żądamy od partnera tego, aby był dostarczycielem dobrych wrażeń i radości.

– Jesteśmy oburzeni i rozczarowani, że nasz kontrahent nie wywiązuje się z obietnic. Nie dostarcza produktu Piękne Miłe Życie (nazwa handlowa PIMIŻ). Myślę, że to jest główna przyczyna tak częstych rozstań i rozwodów – mówi Eichelberger.

Tymczasem bycie w wieloletniej relacji wymaga uważności, odwagi, cierpliwości i zrozumienia. Przetrwają tylko te związki, które zamiast na „ja” stawiają na „my”. Oznacza to również gotowość do rezygnowania z własnych przyjemności na rzecz towarzyszenia osobie, która akurat nas potrzebuje. Innymi słowy – prawdziwy związek opiera się na naturalnym dawaniu bez oczekiwań i bez przymusu, oraz na umiejętności chodzenia na kompromisy.

– Jeśli prawdziwie kochamy, to kochamy osobę – niezmienną esencję wybranego sercem człowieka. A wtedy darujemy siebie, swój czas i swoją pracę bezinteresownie, bez poczucia poświęcania się. O miłości możemy mówić tylko wtedy, gdy mamy związek z osobą. To osobę kochamy i tylko osobę możemy kochać wbrew wszystkiemu i mimo wszystko. Gdy los sprawi, że będzie potrzebować naszej obecności, pomocy i wsparcia, to ofiarujemy jej to bez poczucia powinności i poświęcenia – tłumaczy dalej Wojciech Eichelberger.

 

Życzliwość i dawanie zamiast hedonizmu

Zdaniem psychoterapeuty kultura naszej cywilizacji jest schizofreniczna. Korporacje zachęcają nas do pracy ponad siły oraz ostrej rywalizacji. Prawdziwa współpraca oparta o życzliwość zdarza się natomiast rzadko. W ten sposób bardzo łatwo jest nam mieć rywali i wrogów, a trudno mieć przyjaciół czy plemienną siatkę osób, z którymi tworzymy coś dla większego, wspólnego i długofalowego dobra.

– Wygląda na to, że dobrobyt oparty na konsumpcjonizmie nie sprzyja miłości. Bo rywalizacja i chciwość wydają się nie mieć końca. Paradoksalnie, w trudnych warunkach, gdy nie wystarcza dla wszystkich dóbr podstawowych, jesteśmy bardziej skłonni do współpracy, empatii i miłości. Gdy nasze przeżycie zależy od zdolności do kooperacji, to miłość i związki mają większe szanse – mówi Eichelberger.

Okazuje się więc, że gdy rozpoznamy miłość jako najważniejszą wartość naszego życia, musimy wykazać się odwagą i determinacją, by przeciwstawić się temu, co konsumpcyjne. Tylko w ten sposób uda nam się stworzyć coś trwałego opartego na wartościach, które nie zmurszeją pod wpływem czasu.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl

Foto: Ipsi.pl

 

 

Dodaj komentarz