fbpx

Jest ikoną himalaizmu. Zdobyła wszystkie 14 ośmiotysięczników bez dodatkowego tlenu

Gerlinde Kaltenbrunner to austriacka himalaistka, która jako pierwsza kobieta na świecie zdobyła koronę Himalajów bez użycia dodatkowego tlenu i pomocy tragarzy. Dziś 50-latka  nie ma potrzeby ponownego zdobywania ośmiotysięczników, ale naukę wysokich gór pamięta do dziś.

Gerlinde Kaltenbrunner to światowej klasy himalaistka, dla której góry są nie tylko żywiołem ale również nauczycielem pokory. Podczas każdej wyprawy traktowała je jak przyjaciela. Rozmawiała z nimi, modliła się do nich, myślała o nich w sposób podmiotowy. Jej zdaniem to właśnie natura wyznacza obszar, do którego dopuści człowieka. Wszystkie szczyty zdobył dzięki mieszance cierpliwości z ostrożnością. A te, nawet jeśli są doskonale wyważone i tak mogą czasem nie wystarczyć. Podczas jednej z wypraw w 2007 r. przeżyła dramat. To wtedy podczas wyprawy na Dhaulagiri z góry zeszła potężna lawina. Gerlinde cudem uszła z życiem, jednak jej dwóch przyjaciół zginęło na miejscu.

-Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. Mgła i silny wiatr. Zdecydowaliśmy, że zaczekamy 2h. Jeśli pogoda się poprawi ruszymy w górę, jeśli nie, zawrócimy. Wróciłam do swojego namiotu i poczułam, że coś mi się wali na głowę. Lawina porwała namiot. Przy uprzęży miałam nóż. Użyłam go do rozcięcia ściany i wygramoliłam na powierzchnię. Zdałam sobie sprawę, że namiot, w którym byli Ricardo i Santiego został przysypany. Moja pomoc była spóźniona. Gdy ich odkopałam już nie żyli – wspominała w wywiadzie z 2017 r.

Istotne jest zatem słuchanie głosu wewnętrznego. Bardzo często to właśnie intuicja może zadecydować o życiu lub śmierci, jak miało to miejsce  podczas wspinaczki na K2. Góra była dla niej wielkim wyzwaniem i Gerlinde podchodziła do niej sześciokrotnie. Wejście na K2 wiązało z ogromny ryzykiem, więc słuchanie podszeptów intuicji było tak samo ważnym czynnikiem jak warunki atmosferyczne czy fizyczne samopoczucie.

-Na K2 robiłam sześć podejść w ciągu czterech wypraw. Każdą próbę wejścia na szczyt, jeśli skończyła się szczęśliwie a ja czułam się dobrze, uważam za udaną. Ten jedyny raz kiedy poczułam, że powinnam odpuścić był wtedy, gdy zginął Fredric Ericsson. To było silne przeżycie i myślałam o K2 jeszcze bardziej intensywnie niż do tej pory – wspominała w wywiadzie.

I dlatego Gerlinde nigdy się nie ściga i z nikim nie rywalizuje.  Kiedy była dzieckiem czasami brała udział w  zawodach narciarskich, wówczas walczyła o najwyższe pozycje bo było to całkowicie naturalne i zrozumiałe. Wysokie góry wymagają jednak całkowitej koncentracji. To nie jest miejsce na wyścig.  I choć media lubią stwarzać pozory rywalizacji między himalaistami (tak jak podczas wyprawy na Broad Peak  w 2007 r. – Gerlinde vs. Edurne Pasaban), ona nigdy nie brała w nich udziału. W przeciwieństwie do innych himalaistów wchodzenie na szczyty bez pomocy butli z tlenem nie było formą rywalizacji, ale potrzebą wynikającą z ciała i poczucia obowiązku.

-Byłoby to sprzeczne z moimi przekonaniami i zasadami, którymi kieruję się w życiu. Tam wysoko jestem ja i góra. Moje umiejętności, predyspozycje, siła i wola przetrwania. Jeśli moje ciało nie pozwoliłoby mi osiągnąć celu na moich warunkach, po prostu nie wspinałabym się. Wbrew pozorom to mało skomplikowane – wyjaśniła.

Gerlinde jako pierwsza kobieta na Ziemi zdobyła koronę Himalajów bez wsparcia tlenu w butli. Jak sama przyznaje, nie czuje z tego powodu szczególnej dumy i nigdy nie czuła się lepsza. To był po prostu jej sposób na życie. Teraz wystarczają jej sześcio i pięciotysięczniki. Nie ma również potrzeby zdobywania słynnej K2 w okresie zimowym.

-Każdy ma swoją drogę i każdy ma prawo przeżyć życie na swój sposób. Wiadomo, że dążenie do tego, żeby być szczęśliwym jest naturalne. Niektórym to wychodzi lepiej innym gorzej. Wielu traktuje życie jak wyścig a nie jak poszukiwanie własnej drogi. Każdy ma swoje K2. Ja na moim już byłam – dodała.

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: national-geographic.pl

 

 

 

Dodaj komentarz