fbpx

11-letni Antek z Przemyśla uratował dwóch mężczyzn tonących w morzu

11-letni Antek z Przemyśla wykazał się odwagą, której może mu pozazdrościć nie jeden dorosły. Ten wyjątkowy chłopiec uratował życie dwóm tonącym w Bałtyku mężczyznom. Gdyby nie Antek, dramat, który w ostatni poniedziałek (11 lipca) rozgrywał się w zachodniopomorskim Rusinowie, mógł zakończyć się tragedią. O tych wstrząsających wydarzeniach opowiedziała matka bohaterskiego nastolatka, w wywiadzie dla fakt.pl.

Antek wraz z rodziną wypoczywał nad polskim morzem, w miejscowości Rusinowo. Spokojne wczasy przerwało dramatyczne wydarzenie,  podczas którego 11-latek wykazał się ogromną odpowiedzialnością. Nastolatek w jednej chwili zmienił się z wczasowicza w małego bohatera.

Antek zauważył dwóch tonących mężczyzn. Inni postronni świadkowie tych wydarzeń, choć w większości dorośli, wpadali w panikę. Jednak chłopiec nie stracił zimnej krwi. Zdawał sobie sprawę z tego, że w tej sytuacji liczy się każda sekunda. Jako jedyny wiedział, jak przeprowadzić profesjonalną akcję ratunkową. Dzięki wiedzy Antka udało się zapobiec prawdziwej tragedii. Mama chłopca opowiedziała, co dokładnie wydarzyło się wtedy na plaży w Rusinowie.

11-latek zorganizował akcję ratunkową dla topiących się w morzu mężczyzn

— W poniedziałek, około 15.40 usłyszałam wołanie o pomoc jednej z kobiet, która odpoczywała na plaży niedaleko mojej rodziny. Kiedy syn usłyszał, że ktoś się topi, zapytał, czy dzwoniłam po pomoc. Kiedy już to zrobiłam, Antoś poprosił, żebyśmy zrobili łańcuch życia. Razem zaczęliśmy prosić ludzi, aby złapali się za ręce i wchodząc do wody, umożliwili złapanie się ludzi w morzu. Okazało się, że to syn został porwany przez fale, a jego ojciec, próbując go ratować, niestety również był przez nie wciągany — relacjonuje pani Edyta.

— Kiedy kilku mężczyzn, łącznie z moim mężem, wyciągnęli chłopaka i położyli go na brzegu. Antoś pobiegł po ratowników i poprowadził ich na miejsce zdarzenia. Jednocześnie prosił plażowiczów, aby zrobili dla nich miejsce. W międzyczasie podkopał rów, który miał zabezpieczyć chłopaka przed zalaniem falami — dodaje mama mężnego 11-latka.

— Kiedy na miejsce przybyły wezwane służby, mój jedenastoletni syn zabrał nasz parawan i osłonił miejsce, w którym przebywał wyczerpany chłopak. Widać na zdjęciu, jak pomaga ratownikom go rozkładać — mówi z dumą pani Edyta. Kobieta dodaje również, że po całej akcji otrzymała gratulacje od jednego z ratowników, który był pod wrażeniem wiedzy Antka.

Mama 11-latka ze smutkiem jednak przyznaje, że chociaż cieszy się z postawy syna, to po wydarzeniach w Rusinowie nachodzą ją gorzkie refleksje. To wszystko uzmysłowiło jej, że świadomość Polaków na temat tego, jak sobie radzić w sytuacjach kryzysowych, jest na bardzo niskim poziomie.

— Niestety, odnieśliśmy wrażenie, że ludzie nie mają pojęcia, co robić w czasie takiej sytuacji. Trudno uwierzyć, że spokojnie mogli patrzeć na to, co się dzieje. A jednak nikt nie zadzwonił po pomoc.

Antoś od zawsze chciał pomagać ludziom

Mama Antka nie ukrywa, że całą rodzinę rozpiera duma z chłopca.

— Syn jest bardzo wrażliwy i empatyczny. Pracował ze mną jako wolontariusz, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie. Nie potrafi przejść obojętnie, kiedy komuś dzieje się krzywda. Dzień przed tym zdarzeniem podczas spaceru po plaży zauważył martwą fokę. Mąż na jego prośbę zgłosił tę sytuację do stacji morskiej w Helu. Nie mieliśmy nawet pojęcia, że takie rzeczy należy zgłaszać, a Antoś to wiedział — przyznaje pani Edyta.

— Antoś jest zafascynowany, że jest w centrum zainteresowania, ale z drugiej strony mówi, że jego zachowanie było normalne i trochę się tym wszystkim dziwi… — kończy pani Edyta.

Dodaj komentarz