fbpx

Ruszyli w świat po 60-tce. Za kamper służy stary „dostawczak”

Choć są na emeryturze, ich codzienność wygląda zupełnie inaczej niż życie ich rówieśników. Dopiero po 60- tce zdecydowali się podążać za swoją pasją – swój stary samochód dostawczy przerobili na kampera i po latach odkładania marzeń na bok ruszyli w świat. Vana wyremontowali samodzielnie, pod blokiem, za grosze.

Ruszyć przed siebie

Rysiek, Mirka i Batman to załoga pojemnego kampera, który został przerobiony z samochodu dostawczego marki Renault na wygodnego vana. Tym 18-letnim samochodem para emerytów wraz z kotem zwiedziła niemal całą Europę. Na przygodę zdecydowali się dopiero w 2020 r. podczas pandemii – obydwoje byli już wówczas po sześćdziesiątce i po trudnych przejściach – w 2010 r. u ich córki wykryto guza mózgu. Mimo operacji i leczenia, Żanety nie udało się uratować. Jak mówią, to właśnie Żaneta była ich największą inspiracją, by ruszyć w świat.

Córka zachorowała w 2010 r. Pewnego razu upadła i dostała padaczki. Jak się okazało miała guza mózgu. Przeszła operację, potem długo się rehabilitowała (…) Miała w sobie wielką wolę życia. Szukaliśmy ratunku, ale guz się rozrósł. Na mszy ksiądz powiedział, że Żanetka odfrunęła jak motyl. (…) To przede wszystkim córka była dla nas największą inspiracją i motorem. Przekonała nas, że warto – ona bardzo lubiła podróże – spędziła rok w Stanach Zjednoczonych, pokazywała nam zdjęcia – wyjaśniła Mirka.

I choć mieli wiele wątpliwości i obaw, ostatecznie zdecydowali, że szkoda życia, aby odkładać niezrealizowane marzenia na później. W wywiadzie dla programu „PodróżoVanie” wspominają, że kiedyś byli dziećmi kwiatów – szalonymi hipisami w długich włosach, kochającymi przygody. Potem pojawiły się dzieci, praca i wnuki… Na marzenia i pasje nie zostało zbyt wiele czasu. Dopiero traumatyczne przejścia rodzinne, a potem pandemia popchnęły ich na inną, mniej utartą ścieżkę.

Własnymi rękoma

Przy niewielkim nakładzie finansowym wyremontowali samochód w dwa miesiące – zainstalowali elektrykę i położyli izolację, aby kamper nie tracił ciepła zimą, a latem nie nagrzewał się zbyt szybko. Zadbali o wygodne łóżko ze stelażem, zamontowali pojemne szafki i schowki na ubrania – zadbali nawet o ciemne rolety w szybach, aby zyskać trochę intymności. Wszystko po to, aby kamper był możliwie wygodny i komfortowy. Rysiek i Mirka zwiedzili już wiele krajów – zaczęli od krótkich wojaży po Polsce, a potem ruszyli dalej. Najmilej wspominają Włochy, Hiszpanię i Portugalię.

-Nie sądziłam, że będę kończyć 65 lat na Giblartarze. Takie rzeczy robią ludzie młodzi! Byłam przeszczęśliwa – to nie były urodziny w wielkim gronie – ale przecież byłam w tak pięknym miejscu, że czego chcieć więcej! – wspomina Mirka.

Nie bójcie się, róbcie swoje i zwiedzajcie świat! Strach ma wielkie oczy – wystarczy uwierzyć we własne siły i mieć pasję. Bez niej siedzielibyśmy na kanapie oglądając seriale… – dodaje.

Dużym wsparciem był doping rodziny i sąsiadów. Kiedy Rysiek remontował samochód pod blokiem, zainteresowani znajomy przychodzili oglądać postępy i motywować do dalszej pracy. Ta niezwykła para emerytów była dla nich wzorem do naśladowania – a także żywym przykładem na to, że nigdy nie jest zbyt późno, aby realizować największe marzenia, niezależnie od metryki. Młodość? To tylko stan ducha. „Najważniejsze co ma się w głowie i w sercu” – podsumowała Mirka.

TUTAJ obejrzysz cały program tej niezwykłej parze.

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: PODRÓŻE NA EMERYTURZE – VAN LIFE – YouTube

 

 

 

One thought on “Ruszyli w świat po 60-tce. Za kamper służy stary „dostawczak”

Dodaj komentarz