Mężczyzna ryzykując życiem uratował dziecko z rąk zabójcy

Michał Komorowski z Sosnowca usłyszał krzyk sąsiadki, która błagała o pomoc. Natychmiast wezwał policję, jednak służby długo się nie pojawiały. Zaniepokojony mężczyzna postanowił więc dostać się do kobiety przez balkon. W mieszkaniu niespodziewanie znalazł się twarzą w twarz z mordercą.

Było późne popołudnie, 26 lutego, na jednym z typowych polskich osiedli w Sosnowcu. Ciszę nagle przerwał przeraźliwy krzyk.

– Kobieta na balkonie jest z małym dzieckiem i krzyczy: pomocy! Ubrałem się i zszedłem na dół. Była tam moja narzeczona i prawdopodobnie babcia dziecka. Narzeczona chyba ze cztery czy pięć razy dzwoniła na policję, na straż – opowiada Michał Komorowski.

– Babcia dobijała się do drzwi, nie mogła otworzyć. Słyszałam przeraźliwy płacz dziecka. O 16:39 zadzwoniłam drugi raz po policję, bo nie przyjeżdżali, a widać było, że pomoc była potrzebna jak najszybciej – mówi Aleksandra Gawlik, narzeczona pana Michała.

– Czekaliśmy dość długo – pół godziny, czterdzieści minut. To dziecko dalej tam płakało i to mnie skłoniło, żeby tam wejść – dodaje Michał Komorowski.

Kobieta na balkonie desperacko wzywała pomocy

Ekipa „Interwencji” poprosiła o wyjaśnienia podkom. Katarzynę Cypel-Dąbrowską z Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.

Dziennikarz: – Zdecydował się, żeby wejść do tego mieszkania ryzykując własne życie. To nie sąsiedzi tam powinni być pierwsi, tylko służby. Po jakim czasie patrol policji tan dojechał od zgłoszenia?

Policjantka: – Nie mam dokładnie informacji, dlatego że to nie było bezpośrednio zgłoszenie do nas, tylko na 112. My tak jakby otrzymujemy już to zgłoszenie z drugiej ręki, otrzymujemy już wpis i mamy po prostu kilka zgłoszeń w jednym czasie, że może mieć miejsce pod tym adresem jakaś awantura domowa.

– Wyszedł sąsiad obok. Zapytałem, czy możemy zobaczyć z jego balkonu, czy balkon sąsiada jest otwarty. No i balkon był otwarty, więc przeszedłem przez barierkę. Nie wiedziałem, co tam się stało. Myślałem, że kobieta zasłabła i dziecko płacze po prostu – wspomina Michał Komorowski.

„Podniosłem ręce ze strachu”

Teraz wiadomo, że sąsiad wszedł do mieszkania tuż po dokonaniu morderstwa i stanął twarzą w twarz z zabójcą.

– Halo”, „dzień dobry” i tak dalej. I z drugiego pokoju wyskoczył do mnie ten pan z rozwalonym łukiem brwiowym i mówił: „To nie moja wina, to nie ja zacząłem”. Podniosłem ręce do góry, bo się wystraszyłem. Miał powiększone źrenice, jak na mnie patrzył i był roztrzęsiony, drgał cały – opowiada pan Michał.

– W mieszkaniu została zamordowana kobieta, która zginęła od ciosów nożem – informuje Damian Kabała z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe.

Pan Michał chciał wyjść drzwiami, ale napastnik mu zabronił. Jedynym wyjściem był powrót przez balkon sąsiada.

– Będąc na balkonie, nie miałem jak z nim przejść, więc popatrzyłem mu w oczy i mówię do niego: musisz mi go podać. Przeszedłem przez balkon i on mi to dziecko podał, jeszcze pytał, jak mam na imię. Nie wiedziałem, czy on mi odda to dziecko, ale podjąłem ryzyko – opowiada pan Michał.

– Sprawca bezpośrednio po dokonaniu zabójstwa jeszcze przed przybyciem służb zbiegł przez balkon. Następnie został zatrzymany około czterech kilometrów od miejsca zdarzenia na przystanku tramwajowym. Za zarzucany czyn grozi kara od dziesięciu lat pozbawiania wolności do dożywocia. Odmówił on składania wyjaśnień i stwierdził, iż w ogóle nie pamięta zdarzenia – wyjaśnia Damian Kabała z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe.

Mateusz S., 33-letni informatyk, wcześniej nie był karany. Policja nie miała dotąd zgłoszeń dotyczących jego zachowania.

– Sprawca najprawdopodobniej leczył się w przeszłości psychiatrycznie – dodaje Damian Kabała z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe.

Dodaj komentarz