Same z wyboru. Współczesne kobiety nie szukają już mężczyzny na siłę
Z roku na rok w Polsce coraz więcej kobiet deklaruje się, jako „wolne”. Współczesne singielki to najczęściej wykształcone i niezależne kobiety, które zamiast godzić się na byle jaki związek, stawiają na rozwój i samodoskonalenie. Czy to dobry kierunek?
Katarzyna Miller, psychoterapeutka i autorka bestsellerowych poradników twierdzi, że prawdziwa miłość jest jak sława i bogactwo – zdarza się niewielu osobom. Rosnąca siła feminizmu i świadomość kobiet wzrasta, a wraz z nią zmianie ulegają również potrzeby i priorytety.
Samotność zamiast byle-jakości
Dziś kobiety nie chcą być z byle kim. Zamiast tkwić w związku, który nie spełnia oczekiwań, lub jest nierówny czy niesprawiedliwy, wiele kobiet wybiera samotność, a potrzeby towarzyskie realizuje w odmienny sposób, np. poprzez rozwiniętą siatkę społeczną. Zdaniem Katarzyny Miller, to nie oznaka kryzysu, a wręcz przeciwnie – głębokiej świadomości. Kobiety nareszcie sięgają po to, co im się należy.
– Znam bardzo dużo fajnych kobiet, które świetnie żyją, są ładne, zgrabne, mądre, dobrze zarabiają i posiadają fajne mieszkania, a do tego udzielają się towarzysko – spotykają się z innymi kobietami, mają przyjaciół, kochanków – i nie czują, że jak pojawia się facet, to musi zostać na zawsze – powiedziała terapeutka w wywiadzie dla magazynu „Zwierciadło”.
Poczucie winy lub myśl „coś jest ze mną nie tak” jest jedynie starym, patriarchalnym wzorcem, którym kobieta nasiąkła we wczesnej młodości. I mimo, że dziś współczesne singielki są przebojowe, świadome i niezależne, to wciąż w jakimś stopniu są niewygodne dla systemu czy części rodziny. Nie raz przecież przy stole na imieninach cioci, wypomina im się „staropanieństwo”. Tymczasem odwaga kobiet, które żyją tak, jak ich matki i babki nie mogły jest inspirująca i świadczy o wielkiej kulturowej przemianie.
– Na szczęście w dzisiejszym świecie nie panują żadne dogmatyczne przepisy, choć patriarchat broni się dzielnie, a patriarchalne mamy nie mogą patrzeć na to, jak ich córki prowadzają się w sposób wolny, żyją, z kim chcą, gdzie chcą, i sprzątają wtedy, kiedy chcą, gotują albo nie, wyjeżdżają sobie z koleżankami albo same – tłumaczy Miller.
Złamany stereotyp
Bycie singielką nie oznacza przecież kobiety zgorzkniałej i samotnej. Wręcz przeciwnie – kobiety – single najczęściej podróżują samotnie, ale poznają też znacznie więcej osób niż osoby będące w stałych relacjach.
Taka kobieta nie chce być z byle kim i często stawia mężczyźnie poprzeczkę bardzo wysoko. A większość mężczyzn po prostu nie jest w stanie do takiego poziomu dosięgnąć. W efekcie tego wiele kobiet idzie na kompromisy i decyduje się grać rolę „trzeciej”. Wchodzi w skomplikowane relacje z żonatym mężczyzną, narcyzem albo człowiekiem niewiernym, bo „wszyscy fajni i świadomi są już zajęci”.
A co, jeśli chcemy być w związku, nawet bez wielkiej miłości? Psychoterapeutka radzi kobietom, by nauczył się rozdzielać. Bo przecież jeśli wymagamy od związku, żeby spełniał wszystkie nasze emocjonalne potrzeby, to jesteśmy z góry na przegranej pozycji.
– Zastanów się, do czego go potrzebujesz. Czy do towarzystwa, czy do seksu, czy do tego, żeby ci walizki wnosił na czwarte piętro, czy do tego, żeby inne dziewczyny wiedziały, że masz faceta? Dziewczyny wykorzystują facetów do różnych rzeczy, ale mają ten problem, że chcą więcej. A już mają bardzo dużo – mówi Miller.
Bycie samej nie oznacza od razu bycia samotną. Jeśli potrzebujesz wejść w związek, zastanów się, po co? Co ma ci dać? Jakie potrzeby spełnić? Lub jakie luki wypełnić? Być może szukasz czegoś, o czym jeszcze nie wiesz. Więcej znajdziesz w książkach Katarzyny Miller: „Chcę być kochana tak, jak chcę”, „Instrukcja obsługi faceta” oraz „Instrukcja obsługi kobiety”.
Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl