fbpx

Ekopsychologia. Odpowiedź na stres i stany lękowe

Cierpisz na bezsenność, stany lękowe, masz poczucie bezsensu i często łapiesz infekcje? Bardzo możliwe, że doskwiera ci brak kontaktu z naturą. Biofilia to silny, odwieczny związek człowieka z przyrodą. Jego brak został uznany za czynnik szkodliwy dla zdrowia.

 

Wilson i Roszak

Edward O. Wilson – biolog i twórca pojęcia „biofilia” oraz autor kilku książek popularnonaukowych twierdził, że związek z naturą to „wrodzony, zakodowany w naszych genach pociąg do przyrody, której jesteśmy częścią”. Jego zdaniem ludzka potrzeba hodowania kwiatów w domu, posiadania ogródka czy zwierząt domowych to naturalny przejaw naszego związku z Matką Ziemią. I jednocześnie czynnik, który pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie, dodaje energii i napawa radością.

„Odczytane dotąd kody genetyczne pozwalają założyć, że ów wspólny przodek był podobnym do dzisiejszych bakterii jednokomórkowym mikrobem o najprostszej znanej anatomii i budowie molekularnej. To właśnie za sprawą tego przodka, który zjawił się na Ziemi ponad trzy i pół miliarda lat temu, wszystkie współczesne gatunki łączą dziś pewne fundamentalne cechy molekularne” – napisał w książce wydanej w 1984 r. „Biophilia: The Human Bond With Other Species” .

Ale nie tylko Wilson zachęcał, abyśmy powrócili do natury. Historyk Theodore Roszak, profesor z California State University napisał, że zaburzenia relacji człowieka z przyrodą są „faktycznym źródłem powszechnego szaleństwa w społeczeństwie przemysłowym”. A co za tym idzie przyczyną wielu zaburzeń mentalnych i fizycznych. Remedium na to, jest powrót do korzeni – pójście do lasu, zabawa dłońmi w ziemi, zabawa z psem – czyli ekopsychologia.

„Gatunek ludzki przypomina mitycznego giganta Anteusza, który czerpał siły z kontaktu ze swoją matką Gają, boginią Ziemi. Dopóty, dopóki czuł ją pod stopami, był niepokonany. Herkules, poznawszy jego tajemnicę, uniósł Anteusza w górę i trzymał go tak długo, aż gigant opadł z sił, i wtenczas go zabił. Zwykli śmiertelnicy też słabną, gdy tracą kontakt z Ziemią, różnica polega na tym, że sami sobie gotują ten los” – napisał Edward O. Wilson w książce „Przyszłość życia”.

 

Badania z udziałem psów

Ale czym byłyby mądre teorie, bez statystycznych badań na grupie prawdziwych osób? Kilka lat temu na kongresie Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego przedstawiono wyniki pewnego doświadczenia przeprowadzonego na chorych pacjentach. W badaniu wzięło udział 76 pacjentów, których podzielono na trzy grupy. Pierwszą grupę odwiedzali każdego dnia obcy ludzie w towarzystwie psów – specjalnie przeszkolony czworonóg kładł się na łóżku chorego i pozwalał się głaskać.

Do osób z drugiej grupy przychodzili raz na jakiś czas obcy nieznajomi. Osób z trzeciej grupy nie odwiedzał nikt. Okazało się, że u pacjentów z grupy pierwszej znacząco poprawił się stan zdrowia – poziom ich lęku spadł o 24 proc., a adrenaliny o 17 proc. Dla porównania – w drugiej grupie stres zmniejszył się tylko o 10 proc., a u pacjentów z trzeciej grupy lęk pozostał na tym samym poziomie.

– Zwierzęta wnoszą w życie hospitalizowanych radość, spokój i miłość. To bardzo dużo dla ludzi, którzy źle się czują i obawiają o swoje zdrowie – oświadczyła wówczas na kongresie autorka badania dr Kathie Cole.

Jak się zatem okazuje kontakt z naturą może się wyrażać na wiele różnych sposobów, a najlepsze będą te na wyciągnięcie ręki. Spacer z czworonogiem, jogging po lesie czy zasadzenie kwiatów na balkonie mogą działać jak najlepsze remedium na stres i stany lękowe. I co ważniejsze – nic nie kosztują i są dostępne o każdej porze dnia i nocy.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl

 

 

 

Dodaj komentarz