fbpx

Był podejrzewany o szpiegostwo. Towarzyski Hvaldimir otrzyma teraz własny rezerwat

Samiec białuchy arktycznej, który otrzymał imię Hvaldimir, był w przeszłości podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Rosjan. Teraz ten niezwykle towarzyski, morski ssak jest jedną z atrakcji u wybrzeży Norwegii. Zwierzę nie stroni od kontaktów z ludźmi i ich łodziami, swoją aktywnością powoduje jednak również irytację miejscowych rybaków. W tej sytuacji, wielbiciele Hvaldimira postanowili stworzyć dla niego specjalny rezerwat.

Kiedy w 2019 roku białucha arktyczna została zauważona u wybrzeży Norwegii, wzbudziła nie lada sensację. Świadkowie twierdzili, że zwierzę zachowywało się, jakby było oswojone. Morski ssak pływał odważnie w pobliżu łodzi rybackich i wchodził w interakcję z ludźmi. Największe zaskoczenie wywołała jednak uprząż, która miała na sobie. Widniał na niej napis „Equipment St. Petersburg” ze specjalnym miejscem na wpięcie kamery. Wzbudziło to spekulacje, czy białucha, która otrzymała później imię Hvaldimir, nie służyła rosyjskiemu wywiadowi.

Białucha Hvaldimir

Nie udalo się znaleźć żadnych dowodów na szpiegowską przeszłość białuchy, choć naukowcy podkreślali, że zwierzę bez wątpliwości było przez kogoś szkolone. Tymczasem towarzyskość, której Hvaldimir zawdzięczał swoją popularność, pływając w wodach Morza Norweskiego, stała się dla niego również przekleństwem. Cytowani przez brytyjskiego „Guardiana” ekolodzy ostrzegali, iż przez to, że jest przyzwyczajony do ludzi, nie funkcjonuje dobrze na wolności, gdzie zagrożenie stwarzają dla niego hodowcy łososi. Zwłaszcza wtedy, gdy „irytuje rybaków” zbliżając się do sieci rybackich zwabiony przez złowione w nich ryby.

W związku z zaistniałą sytuacją brytyjski przedsiębiorca Adam Thorpe postanowił założyć organizację charytatywną OneWhale, mająca na celu zapewnienie bezpieczeństwa popularnej białuchy arktycznej. Obecnie finansuje ona monitorowanie i ochronę Hvaldimira. Organizacja prowadzi ponadto badania, które mają umożliwić stworzenie pierwszego na świecie otwartego rezerwatu wielorybów w norweskich fiordach — białucha klasyfikowana jest bowiem do rzędu waleni potocznie nazywanych wielorybami.

Thorpe wyznał, że kiedy dowiedział się o Hvaldimirze przed trzema laty, poczuł zaniepokojenie.

— Najwyraźniej został udomowiony i ma wspaniałą osobowość. Pomyślałem, że gdyby udało nam się stworzyć sanktuarium lub rezerwat chroniący wieloryba przed ruchem statków, będzie mógł łowić dla siebie i żyć tak naturalnym życiem, na ile to możliwe — powiedział brytyjskiemu dziennikowi.

Prace nad rezerwatem o powierzchni 20 hektarów, który zostanie zlokalizowany w pobliżu miasta Hammerfest, mają ruszyć na początku 2023 roku.

Aby zrealizować swój cel, organizacja OneWhale potrzebuje zebrać 250 tys. funtów (równowartość 1,3 miliona złotych). Kwota przeznaczona będzie na sieć do zabezpieczenia przestrzeni, stworzenie zakwaterowania dla personelu oraz laboratorium weterynaryjne, dzięki któremu mieszkańcy rezerwatu będą mogli liczyć na opiekę. Thorpe zapewnia, że rezerwat będzie na tyle duży, by pomieścić kilka oswojonych zwierząt. Organizacja liczy, że rezerwat będzie dla nich tylko przystankiem w powrocie na wolność.

Thorpe wskazuje, że obecnie istnieje obawa, że Hvaldimir może zostać uśpiony. Nie tylko dlatego, że podpływa blisko sieci rybackich, ale także dlatego, że oswojonemu stworzeniu zdarza się uszkadzać łodzie rybackie. Przedsiębiorca przyznaje, że jednym z popisowych numerów Hvaldimira jest „owijanie liny wokół śruby” łodzi.

— Musimy stale monitorować Hvaldimira, by mieć pewność, że nie powoduje problemów na farmach łososi, gdzie lubi się kręcić — wyjaśnił.

— Jedną z jego prac w przeszłości było najwyraźniej robienie bałaganu z łodziami i ich śrubami — dodał.

 

Źródło: theguardian.com

Dodaj komentarz