fbpx

Zapaśnik z college’u zdobywa cenne punkty. W walce z… niedźwiedziem grizzly!

Już sama rywalizacja w zapasach wymaga dużej odwagi. Młody zapaśnik, student drugiego roku, Kendall Cummings, potrzebował tej odwagi tysiąc razy więcej w starciu z rozjuszoną niedźwiedzicą. W ciągu kilku sekund zdecydował, że nie pozwoli, by samica grizzly zmasakrowała jego przyjaciela na śmierć.

W zeszłym roku Cummings wybrał się ze swoimi przyjacielem Bradym Lowrym i dwoma innymi kolegami do lasów Wyoming, w poszukiwaniu zrzuconych poroży łosia i jelenia mulaka. Poza tym, że to przyjemny sposób na spędzenie czasu w lesie, znaleziska mogą stanowić dość spore zasilenie studenckiego budżetu, ponieważ duża para poroży jest warta kilkaset dolarów.

Czterech młodych mężczyzn początkowo wybrało szlak Bobcat-Houlihan  na obrzeżach Parku Yellowstone, ale późnym popołudniem postanowili się rozdzielić, aby objąć większy obszar  i spotkać się ponownie na dużej skale na szczycie wzgórza.

W którymś momencie Brady odwrócił się, by ostrzec Kendalla, aby ten nie wdepnął w świeżą kupę niedźwiedzią, kiedy zaatakowało go „coś”, co prawdopodobnie było samicą niedźwiedzia grizzly, ważącą ok. 230 kg.

Uderzenie niedźwiedzia odrzuciło młodego mężczyznę na kilkanaście metrów, po czym zwierzę nadal „uderzało go i toczyło jak piłkę do koszykówki”-  opisał później to zdarzenie jeden z mężczyzn.

Kendall próbował użyć swojego głosu, by odstraszyć niedźwiedzia, ale kiedy ten przygwoździł Brady’ego do drzewa, Kendall wskoczył zwierzęciu na grzbiet, żeby odwrócić jego uwagę. Zaraz potem Kendall zaczął uciekać, ale ze względu na to, że niedźwiedzie grizzly mogą biec z prędkością ponad 30 mil na godzinę, nie minęło nawet kilka sekund, kiedy niedźwiedzica skoczyła na niego.

Ataki niedźwiedzi grizzly są niezwykle rzadkie – 8 w ciągu ostatnich 150 lat, a ryzyko wynosi około 1 na 2,7 miliona. Myśliwi i inni, którzy pracują w dziczy, mówią, że jedynym sposobem na przetrwanie takiego ataku jest udawanie martwego, co właśnie zrobił Kendall, gdy tylko zdał sobie sprawę, że nie może zrobić nic innego.

Kendall doznał straszliwych obrażeń, ale Brady, który miał przewagę, zdołał uciec z miejsca zdarzenia, zadzwonić pod numer alarmowy 911 i spotkać się z dwoma przyjaciółmi, którzy nie byli świadomi tego, co się dzieje. W końcu niedźwiedź stracił zainteresowanie bezwładnym ciałem Kendalla, który cały obolały potykając się, zszedł szlakiem, gdzie spotkał Brady’ego i innych. Obaj zostali ostatecznie ewakuowani medycznym helikopterem.

W centrum urazowym w Billings w Montanie chirurdzy zszyli i zrekonstruowali pogryzioną przez niedźwiedzia twarz i głowę Kendalla. Brady został najpierw zabrany do mniej wyposażonego szpitala w stanie Wyoming, ale ostatecznie przetransportowano go do Billings, do tej samej sali szpitalnej, co Kendall.

Nie potrafię nawet wyrazić, jak bardzo jestem mu wdzięczny — wyznał Brady. –Nie wiem, jak mu się odwdzięczę. Zawdzięczam mu wszystko.

Ojciec Brady’ego przejechał całą drogę z Utah do Billings, aby podziękować  21-letniemu studentowi za  uratowanie syna.

Wolałbym umrzeć, niż uciec i wiedzieć, że mogłem pomóc — powiedział mu Kendell.

100 dni po ataku, w styczniu zeszłego roku, Brady brał udział w zawodach zapaśniczych NJCAA, podczas gdy Kendall, który nie miał jeszcze zgody medycznej na powrót na matę, kibicował mu z trybun.

Czy prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie? Ta historia dowodzi tego w 100%.

 

Źródło: Good News Network

Opracowanie: Agata Pałach, Nigdy za późno

Dodaj komentarz