Wykryje raka szybciej niż tradycyjne badania. Nowatorska metoda stworzona w Polsce
Zaledwie cztery minuty – tyle ma trwać procedura, a wyniki dostępne są po kolejnych dziesięciu minutach. Badanie ma na celu wykrycie zmian nowotworowych, zanim staną się one widoczne na USG czy mammografii.
„Jestem wielką fanką filmów sci-fi. Zawsze zazdrościłam bohaterom dwóch rzeczy: możliwości podróżowania poza naszą galaktykę i łatwości monitorowania stanu zdrowia. Marzyłam, aby doczekać czasów, kiedy mogę wskoczyć do kapsuły, która zeskanuje moje ciało, wykryje ewentualne nieprawidłowości i szybko je wyleczy. I nie jestem w tym marzeniu odosobniona.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam AILIS, poczułam się jak na planie filmu science-fiction. Ale AILIS to nie fikcja, to bardzo realna technologia, która ma szansę zacząć ratować życie kobiet już w tym pokoleniu. Z zewnątrz wygląda jak kapsuła. Bezpieczny, futurystyczny kokon, z którego głośników płynie kojąca elektroniczna muzyka, a kopuła emituje niebiesko-zielone światło imitujące zorzę polarną.
Gdy siadam na wygodnym fotelu, mam wrażenie, że przenoszę się kilka wieków w przód. Fotel ustawia moje ciało w pozycji horyzontalnej, czuję się tak zrelaksowana, że chwilowo zapominam, co AILIS ma zbadać. Z góry opuszcza się obręcz. Maszyna rozpoczyna badanie. Całkowicie bezdotykowo. Bez bolesnej kompresji i potencjalnie niebezpiecznego promieniowania jonizującego” – relacjonuje jedna z pierwszych uczestniczek badania.
Twórcy AILIS zapewniają, że cała procedura trwa jedynie cztery minuty, a wynik uzyskamy po kolejnych dziesięciu. Maszyna gwarantuje nam także niemalże całkowitą prywatność. Wymaga jedynie przeszkolonego operatora, choć gdyby nie obostrzenia prawne, mogłybyśmy samodzielnie uruchomić maszynę za pomocą aplikacji, lub zdalnie przez operatora z drugiego końca świata. Światło, muzyka i podmuchy powietrza – wszystko ma na celu maksymalne rozluźnienie mięśni i odprężenie ciała.
— Moim celem było zaprojektowanie urządzenia, w którym kobieta chciałaby się badać — mówi Michał Matuszewski, pomysłodawca i CEO AILIS.
— Ten projekt mi się przyśnił. Widziałem, jak na raka umierają członkowie mojej rodziny i widziałem, co z tą rodziną dzieje się po diagnozie. Jak wielki wpływ choroba ma na jej funkcjonowanie. A że byłem już na takim etapie życia zawodowego, kiedy czułem, że to, co miałem osiągnąć, osiągnąłem, uznałem, że przyszedł czas na zmianę. Że muszę zrobić coś ważnego społecznie — dodaje
AILIS. Produkcja wersji komercyjnej
Pierwszy prototyp był po prostu krzesłem z przymocowanymi do niego ramionami robotycznymi. Jest on do dziś przechowywany w siedzibie firmy jako przypomnienie o pokonanej drodze. Najnowsza AILIS jest tak zaawansowana technologicznie, że trudno znaleźć producentów części zamiennych.
— Firma z dwudziestoletnim doświadczeniem, produkująca fotele dentystyczne, zrezygnowała ze współpracy, gdy zobaczyła nasz mechanizm. Stwierdzili, że nigdy w życiu nic takiego nie widzieli. Osłony AILIS wykonano z materiałów używanych w lotnictwie. Resztę produkujemy sami — od mechaniki, przez elektronikę, po oprogramowanie. Dzięki temu mamy cały proces pod kontrolą. To sprawia, że naszym największym wyzwaniem staje się fakt, że tworzymy coś zupełnie nowego. Normy zwyczajnie nie nadążają za tym, co budujemy. Tworzymy zupełnie nową medycynę — wyjaśnia Matuszewski.
Ale co tak naprawdę bada AILIS? Parametryczne Obrazowanie Dynamiczne (POD), bo tak nazywa się ta metoda, polega na chwilowym pobudzeniu przepływu energii cieplnej wewnątrz tkanek piersiowych. Dzięki temu możliwe jest dostrzeżenie nawet niewielkich anomalii w obrębie naczyń krwionośnych już na etapie neoangiogenezy. Tkanka piersiowa, w której rozwija się nowotwór, wyraźnie odznacza się poziomem metabolizmu i ukrwienia. Patologiczne naczynia krwionośne mają zdezorganizowany przebieg, a temperatura w tych miejscach jest podwyższona.
Co powoduje takie zmiany w naczyniach?
— W nowotworze proces namnażania komórek jest chaotyczny i gwałtowny. Tak duża aktywność wymaga, jak w przypadku zdrowych tkanek, dopływu tlenu i substancji odżywczych. Jedną z cech nowotworu jest więc zdolność do zmuszania organizmu do wytwarzania nowych naczyń, które zapewniają odżywienie rosnącej tkanki nowotworowej. To zjawisko nazywamy neoangiogenezą — tłumaczy Matuszewski.
Tę zmienność AILIS jest w stanie wykryć na bardzo wczesnym etapie, dając tym samym szansę na wczesne wykrycie i leczenie raka piersi. A zgodnie z dostępnymi danymi, im wcześniej rozpocznie się leczenie, tym większe są szanse na pełne wyzdrowienie.
— To jest to, co motywuje nas do dalszej pracy, każdego dnia. Chcemy dać kobietom realną szansę na wygranie z tym strasznym przeciwnikiem — dodaje Matuszewski.
Czy to znaczy, że każda kobieta powinna korzystać z AILIS?
— Jesteśmy na etapie badań klinicznych, ale jesteśmy przekonani, że nasz system ma potencjał stać się standardem w badaniu piersi. AILIS jest nieinwazyjna, bezbolesna, nie naraża na promieniowanie i ma wyjątkową zdolność do wykrywania zmian na bardzo wczesnym etapie. Czy to nie brzmi jak idealne narzędzie diagnostyczne? — zastanawia się Matuszewski.
Rozmawiamy o przyszłości medycyny. Ale może to jest już teraźniejszość? Jak daleko jesteśmy od momentu, kiedy każda kobieta będzie mogła skorzystać z AILIS?
— Nie tak daleko, jakby się mogło wydawać — odpowiada z uśmiechem Matuszewski.
— Oczywiście, są jeszcze wyzwania techniczne i regulacyjne do pokonania. Ale mamy mocny zespół, mamy wizję i mamy determinację. Jesteśmy przekonani, że AILIS zmieni sposób, w jaki diagnozujemy raka piersi. I to nie jest kwestia „jeśli”, ale „kiedy”.