fbpx

Listy do marynarzy odczytane po ponad 260 latach. „Pozostaję Ci wierną żoną”

Ponad sto listów adresowanych do francuskich marynarzy od ich ukochanych, rodzin i przyjaciół — które nigdy nie dotarły do adresatów — zostało niedawno odkrytych i zbadanych, pierwszy raz od ich spisania w roku 1757. Listy te zostały przechwycone przez Royal Navy w czasie wojny siedmioletniej, przewiezione do brytyjskiej admiralicji w Londynie i tam zarchiwizowane bez otwierania. Zbiór ten, obecnie przechowywany w National Archives, został zbadany przez prof. Renauda Morieuxa z Uniwersytetu Cambridge.

„Przez całą noc mogłabym pisać tylko do Ciebie… Zawsze pozostanę Twoją oddaną żoną. Dobranoc, mój drogi. Jest już północ. Czas na odpoczynek” – z takimi słowami Marie Dubosc w roku 1758 zwróciła się do swojego męża, porucznika na francuskim statku „Galatée”. Nie zdawała sobie sprawy, gdzie wówczas przebywał jej mąż Louis, ani że jego statek wpadł w ręce Brytyjczyków. List nigdy nie dotarł do Francuza, który również nie miał już okazji zobaczyć piszącej — Marie zmarła w roku następnym w Hawrze, zanim Louis został uwolniony z angielskiej niewoli.

„Nie mogę się doczekać, aż cię odzyskam” – napisała Anne Le Cerf do swojego męża. Może chodziło jej o przytulenie go, a może o fizyczną bliskość. Swoje uczucia podpisała kochającym przezwiskiem Nanette. Jej mąż, Jean Topsent, przetrzymywany w angielskim więzieniu, listu tego nie otrzymał.

Ponad sto listów, zabezpieczonych pieczęciami i związanych wstążkami

Profesor Renaud Morieux z Uniwersytetu w Cambridge poświęcił wiele miesięcy na studiowanie ponad stu listów, często pełnych błędów ortograficznych i bez interpunkcji, by zmieścić więcej treści na kosztownym papierze.

Wśród nich znajdowały się pakiety listów owiniętych wstążkami, pieczętowane, których otwarcie wymagało pomocy archiwistów.

Uświadomiłem sobie, że jestem pierwszym, który przeczyta te intymne zapiski od momentu ich stworzenia. Prawdziwi odbiorcy nigdy nie mieli takiej możliwości — mówi Morieux.

Uniwersalne przesłanie

Zdaniem profesora, listy niosą uniwersalne przesłanie, które nie jest ograniczone do Francji czy XVIII stulecia.

Ujawniają one, jak radzimy sobie z przeciwnościami losu. Kiedy jesteśmy oddzieleni od ukochanych przez zdarzenia poza naszą kontrolą, jak wojna czy pandemia, musimy znaleźć sposób na utrzymanie kontaktu. Dziś mamy do dyspozycji Zoom czy WhatsApp. W XVIII wieku ludzie mieli tylko listy, lecz wyrażali swoje uczucia w podobny sposób — wyjaśnia profesor Morieux.

Podczas wojny siedmioletniej (1756-1763) Francja miała jedne z najlepszych okrętów na świecie, lecz brakowało jej wykwalifikowanych marynarzy. Wielu z nich zostało wziętych do niewoli przez Brytyjczyków. Przez cały okres konfliktu Anglia schwytała ponad 64 tysiące francuskich jeńców. Niektórzy z nich zmarli w niewoli z powodu chorób i głodu. Inni powrócili do rodzin, które w tym czasie starały się z nimi skontaktować.

W XVIII stuleciu dostarczenie listu z Francji na statek będący w trakcie rejsu było ogromnym wyzwaniem. Niektórzy nadawcy wysyłali wiele kopii do różnych portów, licząc, że przynajmniej jedna dotrze do odbiorcy.

Okręt Galatée – 181 członków załogi i ich korespondencja

Okręt Galatée, płynący z Bordeaux do Quebecu, został przejęty przez Brytyjczyków w roku 1758. Został odholowany do Portsmouth, załoga trafiła do niewoli, a statek został sprzedany.

Francuska poczta próbowała dostarczyć listy załodze, kierując je do różnych portów, zawsze z opóźnieniem, gdy statek już wypłynął w morze. Kiedy nadeszła wiadomość o przejęciu jednostki, listy zostały przesłane do Anglii, do londyńskiej admiralicji.

Morieux przypuszcza, że władze otworzyły kilka listów, stwierdzając, że nie zawierają one informacji wojskowych, i zdecydowały się przechować je w magazynach.

Morieux zidentyfikował wszystkich 181 członków załogi Galatée: od marynarzy po cieśli i oficerów. Listy znajdujące się w londyńskim archiwum były skierowane do co czwartego z nich.

W listach nie znajdujemy wyłącznie romantycznych wyznań. Rzucają one światło na codzienność rodzin marynarzy, na domowe zatargi i napięcia.

Ilustruje to korespondencja skierowana do Nicolasa Quesnela z Normandii. 27 stycznia 1758 roku jego 61-letnia matka, Marguerite, zleciła skrybie — sama prawdopodobnie była niepiśmienna — napisanie: „Na początku roku napisałeś do swojej narzeczonej. Ja myślę o Tobie częściej niż Ty o mnie. Mimo wszystko życzę Ci szczęśliwego nowego roku i Bożego błogosławieństwa. Czuję, że już jedną nogą jestem w grobie, od trzech tygodni choruję”.

Kilka tygodni później narzeczona Nicolasa, Marianne, napisała, żeby pisał do matki, by był dobrym synem i nie stawiał jej w trudnej sytuacji.

To wskazuje, że Marguerite obwiniała Marianne za brak kontaktu syna. W kolejnym liście Marianne napisała: „Chmury się rozwiały, list, który Twoja matka otrzymała, poprawił atmosferę”.

Jednak już 7 marca 1758 Marguerite ponownie wyraziła żal do Nicolasa, tym razem za to, że w listach nie wspominał o ojcu: „To mnie zabolało. Następnym razem, proszę, wspomnij o ojcu”.

Morieux odkrył jednak, że ojciec Nicolasa nie żył, a osobą, o której mówiła matka, był jego ojczym.

Mamy więc sytuację, w której syn nie uznaje męża matki za swojego ojca, co jest kolejnym świadectwem napięć rodzinnych — tłumaczy profesor.

Nicolas Quesnel przeżył niewolę w Anglii, lecz nie wrócił do domu, zamiast tego dołączył do załogi statku przewożącego niewolników przez Atlantyk.

Jak podkreśla Morieux, większość przeczytanych przez niego listów została napisana przez kobiety, które w nieobecności mężczyzn przejęły odpowiedzialność za dom i rodzinę. To nie oznacza jednak, że one same te listy pisały. Większość z nich była niepiśmienna, napisanie listów zlecały skrybom, dyktując treść lub po prostu opisując, co chciały przekazać swoim bliskim.

 

Dodaj komentarz