Para z Warszawy sprzedaje modnym knajpom lampy zrobione z samochodów ze złomu
Bartek Bielecki przez lata pracował na stacji demontażu pojazdów. Każdego dnia przez jego ręce przewijały się stare tłoki i tłumiki. – Te kształty, przecież można z nich zrobić prawdziwe dzieła sztuki i na nich zarobić – zadumał się. Wraz ze ze swoją żoną Pauliną zaprzągł więc do pracy dwóch emerytowanych fachowców i od dwóch lat sprzedaje drogim restauracjom i fanom designu lampy i inne przedmioty codziennego użytku.
Kinkiety z tłumików, lampy z elementów koła zamachowego – pomysłowość państwa Bieleckich nie zna granic. Designerski przedmiot potrafią zrobić praktycznie z każdej części samochodu. A dostawa surowca jest ciągła – Polacy nigdy nie mieli więcej samochodów niż dzisiaj, więc na stację złomowania w Skierniewicach co chwila trafiają nowe egzemplarze. I choć małżeństwo pochodzi i na co dzień mieszka w Warszawie, to właśnie biznes rozkręcony w małej, 50-tys. miejscowości w województwie łódzkim, dał im szeroką rozpoznawalność.
Sztandarowym wyrobem państwa Bieleckich są lampy. Gros z nich wykonanych jest z kół paska rozrządu. Bielecki opowiada, że najczęściej wykorzystuje właśnie części silnikowe – wałki rozrządu, tłoki, śruby, bloki silnika. Do wykorzystania nadają się również układy wydechowe.
Wspomniany wałek rozrządu znajduje zastosowanie w nogach designerskiego stołu. Jego blat wykonany jest ze 100-letniego drewna pochodzącego z rozbiórki starych skierniewickich domów mieszkalnych. – W naszym mieście stoi wiele starych, drewnianych zabudowań. Jest z czego korzystać – śmieje się przedsiębiorca. I zaznacza, że stara się wykorzystywać wszystkie przedmioty, którym można nadać nowe życie. W ten sposób w ofercie jego firmy pojawiła się np. szafka RTV wykonana z szafki ubraniowej BHP z lat 70-tych.
Pierwsze zamówienia zaczęły spływać po tym, jak warszawianie wystawili swoje produkty na targach. Zainwestowali w reklamę poprzez media społecznościowe, rekomendacje szły również od zadowolonych klientów.
Więcej na: innpoland.pl