Wyjątkowa operacja. Chirurdzy z Bytomia trzy razy zatrzymywali serce pacjentce z tętniakiem
Kobieta trafiła do lekarza pierwszego kontaktu z bólami głowy, który skierował ją specjalisty. Zlecone przez niego badanie tomografii komputerowej ujawniło duży tętniak umiejscowiony śródczaszkowo, na tętnicy szyjnej wewnętrznej, bardzo blisko podstawy czaszki. Istniało ryzyko, że w czasie próby jego odsłonięcia, a następnie klipsowania, ciśnienie krwi panujące w tętniaku spowoduje pęknięcia jego ściany, co wywołałoby krwotok, który w tej lokalizacji tętniaka jest często niemożliwy do opanowania.
Następstwa takiego krwotoku prowadzą do śmierci pacjenta lub ciężkich następstw neurologicznych w postaci niedowładów spowodowanych niedokrwieniem mózgu. Wielkość i kształt tętniaka uniemożliwiał przeprowadzenie tak zwanej embolizacji śródnaczyniowej. To zabieg polegający na wypełnieniu światła tętniaka cienkimi spiralami metalowymi.
Bytomscy lekarze zdecydowali się na okres największego zagrożenia zatrzymać czasowo farmakologicznie akcję serca, by nie ryzykować klasycznego zabiegu z możliwością tragicznych następstw. – Kiedy serce nie pompuje krwi, tętniak jest miękki, wówczas manewrowanie nim oraz klipsowanie go jest proste – wyjaśnił neurochirurg z bytomskiego szpitala, doktor Wojciech Chrobak.
Dktor Czekaj podjął się więc zatrzymania akcji serca. – Było to ryzykowne posunięcie, ale byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Zatrzymaliśmy serce pacjentki trzykrotnie podając jej leki. Podjęło ono potem pracę spontanicznie, ale liczyliśmy się również z tym, że trzeba będzie przywrócić akcję serca za pomocą defibrylatora – podkreślił.
Od operacji minęło kilka miesięcy, ale lekarze dopiero teraz poinformowali o efektach wiedząc, że pacjentka czuje się dobrze.
Czytaj więcej na: zdrowie.dziennik.pl
Foto: pixabay.com