Przejechała 550 km wzdłuż Bałtyku. Towarzyszyła jej 3-letnia córka
„Dziennie robiłyśmy do 50 km. Dzięki temu wyprawa była przyjemnością i dla mnie, i dla trzyletniej Jaśminy” – opowiada Monika Okrza-Strzelecka. Na pokonanie trasy Świnoujście–Hel, będącej częścią międzynarodowego szlaku rowerowego wokół Bałtyku R10, potrzebowały dwóch tygodni.
Nie mam wątpliwości, kto zaszczepił mi bakcyla rowerowego. Był to dziadek Władysław Kołodziej, który pod koniec lat 20. sprawił sobie jako pierwszy we wsi bicykl. To był model czeskiej „balonówki”, na której pokonywał 85 km z Dobrej k/Limanowej do Wadowic, żeby zobaczyć się z siostrą.
Po latach okazało się, że potrzeba pedałowania jest u wnuczki równie silna. Po urodzeniu dziecka pomyślałam więc, że tę pasję trzeba pchnąć dalej! Dlatego gdy córka skończyła trzy lata, wyruszyłyśmy na pierwszą prawdziwą wyprawę rowerową.
Na pokonanie trasy Świnoujście– Hel, biegnącej przez ok. 550 km częścią międzynarodowego szlaku rowerowego wokół Bałtyku R10 (Nadmorski Szlak Hanzeatycki), wyznaczam dwa tygodnie i dzienny limit 45–50 km.
Czytaj cały tekst na: national-geographic.pl
Foto: Archiwum prywatne bohaterki artykułu