Farma fotowoltaiczna wyhodowała 17 tysięcy ton jedzenia bez ziemi, pestycydów, paliw kopalnych i wód gruntowych
Rolnictwo to najprawdopodobniej najstarszy zawód na Ziemi. Jest to coś, co jest wyraźnie uniwersalne dla każdej kultury i rasy na świecie, i od niepamiętnych czasów stanowi podstawę każdego społeczeństwa.
Metody mogą się różnić w zależności od takich czynników jak postęp technologii, środowisko oraz możliwości finansowe, jedno jednak pozostaje bez zmian – uprawa żywności zawsze będzie koniecznością. Dlatego wszystko, co może w bezpieczny sposób pomóc rolnikom zwiększyć wydajność przy hodowli roślin i zwierząt gospodarskich, to dobre wieści.
Nie ulega wątpliwości, że zasoby niezbędne do prowadzenia gospodarstwa w tradycyjny sposób (na przykład gleba i woda) są ograniczone, a więc mogłyby się wyczerpać w każdym momencie. Zwolennicy żywności genetycznie modyfikowanej (GMO) używają tego argumentu, żeby poprzeć swoją ideologię, twierdząc między innymi, że GMO może zapewnić większą wydajność upraw.
Fałsz GMO
Nie powinno być zaskoczeniem, że genetycznie modyfikowana żywność i kwestia jej znaczenia dla naszego przetrwania będą skupiały się wokół pieniędzy. Ogromne przedsiębiorstwa biotechnologiczne, takie jak Monsanto, prowadzą przemysł od dziesięcioleci, twierdząc, że GMO zwiększy wydajność upraw, tym samym rozwiązując problem głodu na świecie i zmniejszając koszty ponoszone przez rolników.
Prawda jest jednak taka, że tylko Monsanto na tym zyska. Ta firma od lat agresywnie wywiera nacisk na Kongres, aby utrzymać obowiązujące przepisy patentowe, które zmuszają rolników do nabywania co roku nowych, genetycznie modyfikowanych nasion.
W międzyczasie opublikowano raporty takie jak “Failure to Yield”, którego celem była ocena wydajności genetycznie modyfikowanych upraw. Został on opublikowany w 2009 roku przez Unię Zaniepokojonych Naukowców (Union of Concerned Scientists) i przedstawiał wyniki 20-letnich badań nad GMO, ukazując, że tak naprawdę tego typu uprawy wcale nie są bardziej wydajne.
Pomimo rosnących dowodów na to, że żywność genetycznie modyfikowana jest ze swej natury szkodliwa, o ile nie znajdziemy lepszej alternatywy, GMO będzie dalej dominować przemysł rolniczy. To tylko kwestia czasu, zanim nie pozostanie żadna roślina, która nie byłaby w jakiś sposób dotknięta przez inżynierię genetyczną.
To dość niepokojące, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że już w 2013 roku Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych przyznał, że 93% soi i 85% kukurydzy hodowanych w USA było genetycznie modyfikowane.
Jabłka, ziemniaki i pszenica są następne w kolejce. Mimo że na szczęście daleko nam do genetycznie modyfikowanych zwierząt gospodarskich, nie oznacza to, że nie podejmuje się żadnych prób w tym kierunku. Obecnie na zatwierdzenie w USA oczekuje genetycznie modyfikowany łosoś.
Co więcej, soja stanowi podstawę pożywienia większości zwierząt gospodarskich, dlatego nadal pośrednio spożywamy genetycznie modyfikowaną żywność, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Badania wyraźnie wiążą spożywanie pasz GMO przez zwierzęta z poważnymi problemami zdrowotnymi. A my, jedząc następnie mięso z tych zwierząt, możemy być także narażeni na wiele chorób.
Farma fotowoltaiczna przybywa na ratunek
Wygląda na to, że nauka właśnie odkryła sposób, w jaki rolnicy będą mogli uprawiać żywność nawet w najbardziej niekorzystnych warunkach, i to bez żadnej ziemi! Ta nowa technologia to również rozwiązanie problemu ograniczonych zasobów, takich jak woda, ziemia i energia.
Stosunkowo młoda firma, Sundrop Farms, przedstawiła zaawansowane technologicznie szklarnie, które oferują skuteczne rozwiązania do uprawy roślin w niekorzystnych warunkach, przy jednoczesnym ograniczeniu konieczności korzystania z nieodnawialnych zasobów naturalnych.
Sundrop Farms utrzymuje, że do 2050 roku populacja wzrośnie, a wraz z nią zapotrzebowanie na żywność. Jeśli dodamy do tego zmianę klimatu, która powoduje rosnącą liczbę katastroficznych zjawisk pogodowych, a także rosnące obawy dotyczące malejących zasobów świeżej wody, wyłania się z tego niezwykle niepokojący obraz.
Już w 2010 roku firma Sundrop otworzyła swoje pierwsze gospodarstwo w Port Augusta, na południu Australii, gdzie pustynny klimat w normalnych okolicznościach uniemożliwiłby uprawę ziemi przy użyciu tradycyjnych metod produkcji rolnej.
Posługując się wodą morską i naturalnym światłem słonecznym, Sundrop Farms zdołała uniknąć negatywnych skutków wynikających z suszy, powodzi i innych zjawisk naturalnych, i to bez pomocy inżynierii genetycznej, która rzekomo chroni plony przed szkodnikami i zwiększa wydajność upraw.
Ta firma opracowała technologię, która łączy energię słoneczną, wytwarzanie energii elektrycznej, produkcję wody słodkiej i hydroponikę (bezglebową uprawę roślin na pożywkach wodnych). Według twórców, ta technologia pozwala wytworzyć tyle jedzenia, co tradycyjne rolnictwo, do tego lepszej jakości.
17 tysięcy ton jedzenia każdego roku
Te zaawansowane technologicznie szklarnie są w stanie wyprodukować 17 tysięcy ton żywności każdego roku. Zamiast ziemi, używa się łupiny kokosowe, oprócz tego 23 tysiące luster, które skupiają energię słoneczną z pustynnego słońca, a także odsoloną wodę morską do upraw o powierzchni 20 hektarów. Następnie, w celu maksymalnego wzrostu upraw, wykorzystuje się dwutlenek węgla i składniki odżywcze pochodzące ze zrównoważonych zasobów.
Jako że rośliny uprawiane są hydroponicznie, tj. bez użycia gleby, firma Sundrop jest w stanie hodować swoje uprawy na terenach zdegradowanych, nawet w najbardziej suchych obszarach, które w przeciwnym wypadku nie nadawałyby się do celów rolnych. Do tego nie ma potrzeby używania chemikaliów, by pozbyć się szkodników – słona woda, której używa się do chłodzenia szklarni, skutecznie je odstrasza.
W 2016 roku firma otworzyła nowe gospodarstwo, tym razem w Tennessee. Co prawda cena wynosząca 200 milionów dolarów zdaje się wygórowana, jednak jak utrzymuje Sundrop, koszta szybko się zwrócą – a wszystko dzięki brakowi konieczności używania GMO i szkodliwych chemikaliów, a także możliwości uprawy żywności przez cały rok i darmowej energii słonecznej. Zresztą, jak to mówią: na zdrowiu się nie oszczędza.
Źródło: dailyhealthpost.com
Tłumaczenie: Aleksandra Kotlęga