fbpx

Niezwykła historia 13-letniego kangura. Każdego ranka przytula wolontariuszy

To nieprawdopodobne, że ludzie wciąż zapominają o potrzebie wyrażania wdzięczności. A przecież jest to niezwykła forma pokazania drugiej istocie, że jest dla nas wyjątkowa i ważna. Ponadto, jak udowodniono wyrażanie wdzięczności daje  więcej poczucia szczęścia, wzmacnia wzajemne relacje i poprawia jakość zdrowia. Zwierzęta nigdy nie zapominają podziękować za miłość, którą otrzymują. Historia Abi – przytulającego kangura jest tego dowodem.

 

„Sanktuarium Kangurów”

Mała Abi straciła mamę mając zaledwie kilka miesięcy. Dzięki zaangażowaniu wolontariuszy, szybko wróciła do sił i niedługo potem zaczęła wyrażać swoją wdzięczność. Każdego poranka, po przebudzeniu się kangurzyca przytulała swoich wybawców.

Trzynastoletnia Abi wciąż przebywa w miejscu o nazwie „Sanktuarium Kangurów”. Ten niezwykły ośrodek pomocy dba o młode, osierocone zwierzęta, rehabilituje chore zwierzęta oraz pomaga im w powrocie na łono natury.

Sanktuarium założył Chris Brolga, który zobaczył, że miejsce niepodal Alice Springs pozbawione jest ludzi, którzy mogliby ratować życie dzikim zwierzętom. Niestety w okolicach nie było żadnego lekarza, a najbliższa pomoc znajdowała się w odległości ponad 1500 km. Dziś ten wielki ośrodek ma 188 akrów ziemi, posiada rozbudowane centrum ratunkowe i umożliwia turystom jego zwiedzanie.

 

Interes, który szkodzi kangurom

Abi żyje w tym niezwykłym miejscu od ponad dekady i z każdym ze swoich opiekunów zdążyła nawiązać niezwykłą nić przyjaźni. Jeden z wolontariuszy napisał w 2013 roku na Facebooku:

„Abi pojawiła się w moim życiu jako 5-miesięczna sierota, pełna ran i zadrapań. Jednocześnie stała się też jedynym kangurem, który dawał uściski niczym  rugbista.”

 

Wielu Australijczyków uważa, że kangurów jest za dużo, a sprzedaż mięsa i skóry pomaga szybko się wzbogacić. Każdego roku Australia eksportuje towary z zabitych kangurów zarabiając na tym ponad 29 mln dolarów. Twórcy sanktuarium robią co w ich mocy, aby przeciwstawiać się okrutnym praktykom. Niestety nie wszystkie młode, które przygarniają wychodzą z tego całe. Wiele małych kangurów umiera po kilku miesiącach bez obecności matki.

Miejmy nadzieję, że miłość którą dzielą się wolontariusze oraz niezwykła wdzięczność ze strony ich podopiecznych pomogą zrozumieć, że wszyscy jesteśmy częścią tej samej Maki Natury.

 

Źródło: healthyfoodhouse.com

Opracowanie: Kamila Gulbicka

Dodaj komentarz