Marzył o Rysach. Przyjaciele wnieśli Andrzeja na plecach
Poznali się w grupie Klika – Katolickim Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół. To tam kilka osób zaproponowało Andrzejowi, że pomoże mu zdobyć najważniejsze polskie szczyty. A nie było to łatwe zadanie. Andrzej od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe i porusza się na wózku inwalidzkim. Czym jednak byłoby życie bez wielkich marzeń i celów?
Marzeniem Andrzeja od zawsze były Rysy, ale wysokość 2499 m n.p.m. budziła obawy. Dla doświadczonych taterników zdobycie szczytu bez dużego obciążenia zajmuje ponad 4 godziny. Aby zadanie stało się możliwe do realizacji w wyprawie wzięło udział 15 osób, którzy nosili Andrzeja na plecach zmieniając się, co 10 minut. Po dwóch latach od momentu postanowienia o zdobyciu szczytu, cel został osiągnięty. Widok gór z takiej wysokości był wyjątkową przygodą – z powodu porażenia mózgowego Andrzej posiada inną percepcję otwartej przestrzeni.
– Poznaliśmy się w stowarzyszeniu Klika. Mamy taki tradycyjny wyjazd na polanę w okolicach Babiej Góry, i jakoś tam padł pomysł, że “Andrzej, wyniesiemy cię na Babią Górę!”. No i poszliśmy za ciosem, stopniowo zwiększaliśmy trudność tych wypraw – powiedział przyjaciel i jeden z uczestników wyprawy.
Ekipa wyruszyła na początku września z okolic Popradzkiego Stawu po słowackiej stronie Tatr. Dzięki temu droga na Rysy była krótsza i łatwiejsza do pokonania, choć wciąż obejmowała trudne odcinki – czyli stalowe schody i drabinki. To największy akt przyjaźni, na jaki można się zdobyć. Wyprawa udowadnia, że choroba i niepełnosprawność są tylko barierami do pokonania, a największa siła tkwi w życzliwej relacji z drugim człowiekiem.
Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: tvn24.pl
Foto: Pamela Bąkiewicz