Oczuwasz stres? Rób to codziennie, a uwolnisz się od niepokoju
Lęk. Prawdopodobnie na świecie nie ma ani jednej osoby, która by go nie doświadczyła choćby przez chwilę. Zdaniem nauczycieli medytacji jest on typowy dla osób, które walczą z rzeczywistością. Najlepszym remedium zaś może być medytacja.
Lęk zmienności
Medytacja nie jest jakimś górnolotnym uczuciem euforii czy wyższym stanem umysłu. To chwila spoczywania w tu i teraz bez oceniania. Właściwie przeprowadzona i powtarzana każdego dnia praktyka medytacyjna może pomóc nabrać dystansu do zmieniających się uczuć i zjawisk, a tym samym pogłębić zrozumienie rzeczywistości, której naturą jest niestałość.
Marcin Fabijański – nauczyciel medytacji i autor kilku poradników, w tym najnowszego – “Uwolnij się! Dobre życie według siedmiu filozofów-terapeutów” przedstawia skuteczne sposoby na uwolnienie się od lęku. Zdaniem autora pomóc może rozwinięcie akceptacji, że wszystko na świecie podlega procesowi przemijania.
-Świat stały nie istnieje, ze swojej natury jest zmienny. Zatem lepszą strategią jest zaniechanie buntu przeciwko własnemu doświadczeniu i dostrojenie się do procesu, który jest w nas i wokół nas – mówi Fabijański.
Zdaniem autora lęk wynika z braku akceptacji i niezgody na zmienną rzeczywistość. Jeśli bowiem masz ochotę zatrzymać czas lub zjawiska nic dziwnego, że w odpowiedzi otrzymujesz niepokój. W końcu czy tego chcemy, czy nie, wszystko nieustannie przemija, również te rzeczy, które mają dać nam poczucie bezpieczeństwa – młodość, zdrowie, dobrobyt, rodzina, związki. Niezaakceptowanie tego faktu, to jak walka z wiatrakami.
-Jest to ścieżka przepychania się z życiem, żeby coś mieć, coś trwałego. Prędzej czy później tego pożądanego kogoś lub czegoś zabraknie. Wtedy cały świat się rozpada, a lęk się nasila, zapętla – wyjaśnia Fabijański.
Neurotyczny lęk
W swojej książce autor przytacza teorie słynnej psychoanalityczki, Karen Horney. Według niej ucieczka objawia się u współczesnych ludzi na kilka sposobów: ucieczka„od”-czegoś, ucieczka „do”-czegoś lub „obok” – życia. Ta ostatnia polega na braku zaangażowania w cokolwiek. A więc nie angażuje się, bo stracę, jestem niezależny – czyli „wolny”.
– Ta strategia jest jednym z niebezpieczeństw ludzi, którzy chcą medytować. Bierze się z niezrozumienia, czym jest medytacja. Bo jest ona czymś dokładnie odwrotnym: konfrontacją z życiem, nie ucieczką. Otwarciem się na samo życie, a nie tylko na opowieść o nim – mówi autor.
Ucieczka „od” – to najczęściej ucieczka od bólu i cierpienia, bardzo częsta przy nałogach; a „do” – to bardzo popularny sposób szukania schronienia w pracy, związkach czy sukcesie. Niestety żaden z nich nie przynosi na dłuższą metę zadowolenia, a jedynie rozczarowanie. W końcu opiera się na uwarunkowanych fundamentach – innymi słowy – to jak budowanie zamków na piasku, które stoją dopóki nie przyjdzie przypływ.
Lęk o utratę ego
Inną przyczyną lęku może być wiara w niezachwianą tożsamość. Nadawanie etykiet i określanie siebie budzi pewność, ale również staje się źródłem niepokoju kiedy ktoś lub coś podważy naszą tożsamość. A więc skoro uważałam się za „dobrą matkę”, to chwila w której nakrzyczę na dziecko stanie się momentem niepewności. Receptą na to jest poszerzenie perspektywy, spojrzenie na siebie i na innych z lotu ptaka i nie przywiązywanie się do etykiet.
-Kiedy w jakiś sposób się określamy, ta tożsamość staje się źródłem cierpienia. Na przykład uznaję, że jestem człowiekiem sukcesu. Co się stanie, kiedy poniosę porażkę?To uderzy bezpośrednio we mnie. A kiedy mam trochę szerszy obraz, kiedy rozumiem, że życie rządzi się swoimi prawami i charakteryzuje je zmienność, a ja jestem czymś znacznie szerszym niż myśl o sukcesie, to w chwili niepowodzenia nie wpadam w depresję, nie zaczynam się bać – wyjaśnia Fabijański.
Najlepszym remedium na wszystkie powyższe lęki jest medytacja, czyli obserwacja przemijających myśli i uczuć. Nie chodzi o brak myśli, wręcz przeciwnie – chodzi o zgodę na nie, potraktowanie je tak, jak gdyby były chmurami na niebie.
– Obserwacja siebie i życia jest potrzebna, aby mieć podstawy do sformułowania realnego celu. Proces życia nie jest obietnicą szczęścia, tylko zaproszeniem, żeby otworzyć się na to, co się dzieje, zamiast na to, co sobie wyobrażamy – tłumaczy autor.
Marcin Fabijański twierdzi, że to prosty choć czasochłonny proces, który o ile jest regularnie powtarzany przynosi prawdziwą wolność. Przede wszystkim czyni nas bardziej spokojnymi, a szczęście przestaje być kwestią warunków.
Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl