fbpx

„To nasza najczystsza natura”. Jak ukochać swoje Wewnętrzne Dziecko?

Czujesz się smutny, przestraszony lub nie masz energii do działania? Bardzo możliwe, że twoje Wewnętrzne Dziecko zostało zepchnięte w kąt a Wewnętrzny Rodzic odmówił mu prawa do głosu. Oto kilka porad znanej psycholożki, jak to zmienić.

Wewnętrzne Dziecko

Zdaniem Kasi Miller każdy z nas posiada we własnym wnętrzu Dziecko. Czasem jest to smutny lub zahukany malec, który boi się marzyć, choć jego serce wyrywa się do zabawy. Niekiedy jest to dziecko ciche, przestraszone, pełne obaw o przyszłość. Innym razem przebojowe i pełne energii. To, jakie Wewnętrzne Dziecko nosimy w sobie jest najczęściej wynikiem wychowania i wczesnej socjalizacji. Jeśli jako niemowlęta, rodzice nie reagowali we właściwy sposób na nasze potrzeby lub odmawiali nam uwagi i miłości, najprawdopodobniej mamy w sobie skrzywdzonego i smutnego wewnętrznego malca. Jeśli natomiast rodzice pozwalali nam i zachęcali do wyrażania własnej ekspresji, bardzo możliwe, że jesteśmy ludźmi, którzy maszerują przez życie z piosenką na ustach.

-To, co się dzieje z naszym Wewnętrznym Dzieckiem, zawsze jest odbiciem tego, co się dzieje z dzieckiem prawdziwym, które przyszło na świat, czyli z nami w dzieciństwie. Jeśli dziecko dało się w dzieciństwie zasmucić, to jego Dziecko będzie smutne, jeśli się dało przestraszyć – będzie przestraszone – wyjaśniła Kasia Miller w książce „To twoje życie”.

Analiza Transakcyjna

Postać Wewnętrznego Dziecka wzięła się z analizy transakcyjnej – koncepcji psychologicznej stworzonej przez Erica Berne’a. Metoda ta opiera się na idei wyodrębnienia w „Ja” trzech współistniejących schematów zachowania i odczuwania. Berne nazwał je: Ja – Dorosły, Ja – Dziecko oraz Ja – Rodzic.

Te archetypy – Dziecko, Rodzic i Dorosły to trzy głosy naszego wnętrza, które – o ile są w równowadze – pomagają nam korzystać z życia w całej jego pełni. Dziecko odpowiada za sferę marzeń, pragnień i emocji – chce się bawić, korzystać z życia, jest ufne i radosne. Rodzic – to głos, który pozwala i zabrania – wychowuje dziecko, więc mówi co wolno, co trzeba a czego nie można robić. W zależności od tego jakich rodziców mieliśmy w dzieciństwie – bywa surowy i karcący, albo wspierający i zachęcający do działania. Dorosły to analityk – ktoś to kalkuluje i ocenia, na ile opłaca się podjąć jakieś wyzwanie. Bywa rozsądny i roztropny, ale pozbawiony emocjonalnej natury.

– Dziecko to nasza najczystsza natura, nawet nie charakter, tylko coś głęboko pod nim (…). To instynkt i uczucia– pisze w książce „To twoje życie”.

 

Zdaniem terapeutki, jeśli nasze Wewnętrzne Dziecko nie jest wysłuchane lub negujemy jego potrzeby, bo są np. infantylne, odmawiamy sobie tym samym prawa do realizacji części naszej osobowości, która odpowiada za kreację, zabawę i przyjemność – czasami zwykłą troskę czy leniuchowanie. Wypieranie takich potrzeb czyni z nas ludzi niespełnionych, a nawet pełnych goryczy.

Kiedy Wewnętrzne Dziecko nie jest słuchane i szanowane, potrafi przypomnieć o swoim istnieniu. Dzieje się to na przykład wtedy, gdy o uwagę domaga się nasz organizm. Kiedy zaczynamy chorować, to tak naprawdę choruje nasze dziecko. Jest nieszczęśliwe, niewysłuchane, niewypłakane, nierozumiane – więc choruje – dodaje Kasia Miller.

Niestety wielu z nas nie otrzymało w dzieciństwie tyle uwagi, miłości i akceptacji, ile potrzebujemy, aby wyrosnąć na zdrowych dorosłych. Konsekwencje pojawiają się wiele lat później jako dojmująca tęsknota za czymś nieokreślonym, albo silnie krytyczny głos w umyśle. Bywamy zbyt obowiązkowi i odpowiedzialni, ale bez prawa (wg nas samych) do odczuwania przyjemności czy robienia tego, co sprawia nam frajdę.

  • Jeśli nie znamy swojego Wewnętrznego Dziecka, to tak naprawdę nie wiemy, czego chcemy. I nie potrafimy sobie tego dać. Są tacy ludzie – oduczeni kontaktu ze sobą, ciągle tylko sami siebie strofują i dyscyplinują: „Jak ty wyglądasz?”, „Nie mów tak głośno”, „Najpierw obowiązek, potem przyjemność”.

– Znów powtórzę: nie chodzi więc o to, by zachować Dziecko w sobie, bo ono w nas już jest, tylko by je uznać i dać mu prawa, żeby z nich korzystało – pisze Miller.

Jak zgodzić trzy postaci w sobie?

Jak zatem uznać swoje Wewnętrzne Dziecko? I co zrobić, aby doszło do porozumienia z Wewnętrznym Rodzicem i Dorosłym? Według Kasi Miller – nauczyć się słuchać i rozpoznawać, co jest czyim głosem i czy potrzeby i propozycje każdej ze stron są brane pod uwagę. Czyli zarówno, pracować i płacić rachunki, ale również dawać sobie przestrzeń na „puste okienka”, spotkania z przyjaciółmi, bezcelową zabawę i hobby .

  • Jeśli masz jakiś wewnętrzny konflikt, to tak długo go rozpracowuj, aż wszystkie trzy osoby w tobie się zgodzą. Bo gdy jest ci źle, to zwykle twojemu Dziecku jest źle. Wtedy Rodzic powinien się zainteresować, czemu jest źle. A Dorosły rozsądzić, co opłaca się z tym zrobić – podsumowuje Miller.

Odnajduj w sobie i uznawaj energię do działania, dbaj o przyjemność i zabawę – jak Dziecko. Otaczaj się opieką i miłością będąc jednocześnie dobrym wzorem do naśladowania – tak jak Rodzic. Nie zapomnij tez korzystać z własnego bogactwa doświadczeń, nabytych umiejętności i talentów – taki Dorosły w tobie pomoże osiągnąć sukces i uniknąć przykrych porażek.

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl

 

 

Dodaj komentarz