Syn „Papcia Chmiela” pracuje dla NASA
Musimy mieć prężny program kosmiczny w Polsce, dlatego, że są to dobre miejsca pracy i wynalazki – tłumaczył Artur B. Chmielewski, pracujący dla amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Według syna „Papcia Chmiela”, autora komiksu „Tytus, Romek i A’Tomek”, specjaliści z Polski cieszą w NASA bardzo dobrą opinią.
Artur B. Chmielewski pracuje w kalifornijskim ośrodku Jet Propulsion Laboratory (JPL) – NASA jako menedżer misji kosmicznych. Studiował w University of Michigan i University of Southern California, ukończył mechanikę i informatykę. Syn „Papcia Chmiela” zajmował się w NASA m.in. budową instrumentów naukowych w laboratorium, testowaniem części do statków kosmicznych oraz pracą nad 15 misjami NASA. Obecnie pracuje nad misją, która ma dostarczyć helikopter (dron) na Marsa.
– Ten, który obecnie lata na Marsie to zabawka i testowanie technologii. Następny helikopter już będzie zbierał dane naukowe, latał nawet 200 kilometrów, będzie wlatywał do kraterów i jam na Marsie. To będzie trudna i ciekawa misja. Dlatego jestem w Rzeszowie, bo my jesteśmy świetni, jeśli chodzi o latanie w próżni. Wy, w Polsce jesteście świetni, jeśli chodzi o helikoptery i samoloty. Chcielibyśmy, żebyście nam pomogli w tej misji – powiedział Chmielewski.
Jak zapewnia Chmielewski, ośrodek, w którym pracuje, otrzymuje rocznie ok. 250 mln dolarów m.in. z wynalazków i patentów, które wykorzystują różne firmy, a które zostały stworzone przy programie kosmicznym. Zdaniem inżyniera, jest szansa, że podobnie będzie w Polsce.
– Absolutnie jest to możliwe. Polacy, którzy przyjeżdżają do mnie, są niezwykle mądrzy i ciężko pracują. Nasi menedżerowie są zachwyceni polskimi kobietami, które są znakomite. Jak Polki przyjeżdżają do NASA, wszyscy dzwonią do mnie i pytają, jak można je zatrudnić – mówił.
Chmielewski opowiedział również o współpracy polskich firm z NASA. W ubiegłym tygodniu w USA była delegacja Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA).
– Mieliśmy burze mózgów o tym, jakie są najlepsze pola do współpracy. Byli też przedstawiciele polskich firm kosmicznych i wszyscy nam zaimponowali. Polacy są świetni w tym, trzeba dać im szansę – mówił.
Księżyc na początek
Syn „Papcia Chmiela” odniósł się także do misji Artemis I. W środę z ośrodka NASA Kennedy Space Center na Florydzie wystartowała rakieta Space Launch System (SLS). Misja Artemis I to pierwszy krok w ramach programu, którego celem jest ustanowienie stałej obecności ludzi na Księżycu.
– Wracamy w celach naukowych. Bo musimy się więcej dowiedzieć o Księżycu. Było dużo odkryć na Księżycu, które nas zainteresowały. Przede wszystkim odkrycie lodu, czyli wody. To jest niesamowite, bo oznacza, że nie musimy jej transportować na Księżyc. Te bazy na Księżycu stają się więc bardziej realne – mówił Chmielewski.
Zdaniem polskiego inżyniera, bazy na Księżycu oznaczać będą, że starty rakiet odbywać się będą mogły z jego powierzchni. Start z Ziemi wiąże się z pokonaniem ogromnego przyciągania, a ziemska atmosfera powoduje wibracje statku.
– Dlatego lepiej startować z Księżyca, gdzie jest próżnia i sześć razy mniejsze przyciąganie, ale problemem było do tej pory paliwo. Ale jak jest woda, wodór i tlen – możemy robić paliwo – podkreślił.