fbpx

Nietypowe święto w Bieszczadach. Solenizantką była… czterolatka!

Urodziny w górskim plenerze? Dlaczego nie! Nietypowa sytuacja uchwycona przez pieszego pokazuje, że świętować można w każdych warunkach. Jak się okazuje, jesienne Bieszczady nadają się do tego znacznie bardziej niż wynajem sali – nawet jeśli solenizantką jest czteroletnia dziewczynka.

Pewien turysta, który wybrał się na całodniową wędrówkę po bieszczadzkim szlaku prawdopodobnie nie spodziewał się tego, że za jednym zza krętów spotka rozbawioną rodzinę świętującą urodziny 4-letniego dziecka. Sytuacja była nietypowa – organizatorzy mieli ze sobą tort ze świeczkami, urodzinowe czapeczki na głowę i kolorowe, dmuchane balony. Oczywiście goście byli przygotowani na każdą pogodę – zamiast sukienek, wszyscy mieli wygodne obuwie i ciepłe ubrania trekkingowe. Solenizantka zaś – 4-letnia Hania bawiła się przednie w ciepłej, różowej kurtce chroniącej przed wiatrem.

urodziny

Pieszy turysta uwiecznił na fotografiach uśmiechnięte dziecko, któremu najwyraźniej nie przeszkadzał ani chłód, ani niewygody. To pokazuje, że dzieciom nie trzeba wiele – a największą radość czerpią z prostych rzeczy – bliskiego kontaktu z najbliższymi, zabawy na dworze i towarzystwa natury. Nic dziwnego, że „zielone przedszkola” wyrastają jak grzyby po deszczu. Dzieci, które spędzają kilka godzin na dworze, a za zabawki służą im zwykłe drzewa, kamienie i patyki są samodzielniejsze i mają lepszą odporność niż ich rówieśnicy ze zwykłych przedszkoli. Czy macie jeszcze jakieś wymówki, aby najbliższą niedzielę spędzić w domu?

Zobacz też:

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: nowiny24.pl

Dodaj komentarz