fbpx

Zaskakujący los listu 5-latka do św. Mikołaja

5-latek z miejscowości z Bolzano na północy Włoch postanowił w nietypowy sposób dostarczyć swój list do Świętego Mikołaja. Chłopiec przyczepił korespondencję do balonów, a następnie wypuścił z nadzieją, że dotrze do adresata. List nie dotarł jednak do Laponii, lecz zawędrował do wojskowej bazy lotniczej pod Rzymem. Żołnierze postanowili spełnić prośby malca.

„Mam na imię Gabriele i mam pięć lat. W tym roku byłem bardzo grzeczny”– tak zaczyna się list, w którym mały Włoch poprosił o klocki i o grę.

„Pozdrów ode mnie twoje renifery”– tak kończy się list do Świętego Mikołaja, ozdobiony naklejkami.

List przyczepiony do czterech czerwonych balonów wypełnionych helem pokonał około 700 kilometrów i poleciał na południe zamiast na północ pod koło podbiegunowe.

„Nietypowa przesyłka upadła na teren lotniska wojskowego niedaleko Rzymu i tam została znaleziona przez żołnierzy podczas patrolu” — poinformowało dowództwo włoskiego lotnictwa w mediach społecznościowych.

Jak zaznaczyło w komunikacie napisanym wyjątkowo lekkim stylem, „gdy list leciał w stronę Laponii, być może poryw wiatru albo jakiś złośliwy elf sprawił, że spadł koło pasa startowego na lotnisku w Pratica di Mare”.

Na profilu Lotnictwa Wojskowego można następnie przeczytać, że „Święty Mikołaj, zajęty dostarczaniem prezentów wszystkim dzieciom świata, poprosił o małą pomoc i delegował żołnierzy, by dostarczyli prezenty”.

„Dziękujemy Gabriele za możliwość przeżycia tej pięknej świątecznej historii”— podkreślono we wpisie w internecie, gdzie są też zdjęcia z przekazania prezentów chłopcu.

 

Dodaj komentarz