Empatia
Kiedy mamy kontakt z własnym doświadczeniem bycia niedoskonałym człowiekiem w niedoskonałym świecie i nauczyliśmy się znosić niepokój, który nieuchronnie się pojawia, stajemy się otwarci na innych, ponieważ oni także zmagają się z podobnym doświadczeniem.
Doświadczywszy w przeszłości podobnego cierpienia, o wiele lepiej ich rozumiemy. To nie znaczy, że odczuwamy dokładnie to samo, lub że potrafimy wyobrazić sobie jakiego rodzaju są to odczucia. Niemniej jednak jesteśmy w stanie być obecni przy ludziach, którzy przeżywają swoje emocje, nie zastanawiając się nad tym, jak mamy naprawić konkretną sytuację. Potrafimy po prostu pozwolić danej osobie być w stanie w jakim się znajduje.
Ludzie często pytają – Skąd ten drugi człowiek będzie wiedzieć, że się o niego troszczę, jeżeli nie okażę mu, że się o niego martwię, nie podzielę swoją opinią albo nie pomogę pokonać cierpienia, przez które przechodzi?
Odpowiadam – Mylisz ‘robienie czegoś’ z troską. Prawdziwej empatii towarzyszy szacunek dla miejsca i położenia, w którym znajdują się ludzie w swojej życiowej wędrówce. To zrozumiałe, że pomimo swojego bólu i cierpienia, oni są dokładnie tam, gdzie powinni być, jeśli mają dorosnąć i stać się silniejsi. Nasza wiara w ich zdolność do powstania z popiołów, pochodzi z ufności, że wszechświat jest uzdrawiającym miejscem, które prowadzi nas do pełniejszego życia, kiedy jesteśmy na to gotowi.
Tylko w takim stopniu, w jakim jesteśmy połączeni z samym sobą, będziemy w stanie być obecni z inną osobą w jej doświadczeniu, bez potrzeby konkretnego zachowania czy bycia kimś innym, niż już jesteśmy. Nie ma znaczenia czy traktujemy problemy innych poważnie czy trywialnie. Nie naszą rolą jest wydawanie osądów co do tego, przez co przechodzi dana osoba, ponieważ jej natura, a tym samym to, z czym musi się uporać jest niepowtarzalne i unikalne w swoim rodzaju. Jedyne czego potrzeba, to żebyśmy byli przy niej w pełni obecni i ugruntowani.
Oczywiście przebywanie z drugą osobą podczas jej bolesnych przeżyć jest dużym wyzwaniem. Zazwyczaj nasze instynkty podpowiadają, aby ratować kogoś takiego i wyzwolić go z cierpienia. Czasem nasz niepokój może wzbierać w tak przytłaczający sposób, że angażujemy się w sytuację zupełnie niepotrzebnie, ingerując tym samym w organiczny proces danej osoby.
Dla niewprawnego oka ratowanie kogoś może jawić się jako przejaw wczucia się i zrozumienia, ale to błędne postrzeganie empatii. Bycie w obecności osoby pogrążonej w cierpieniu wyzwala w nas automatycznie nasz własny niepokój. Wykazanie się prawdziwą empatią, to zdolność do znoszenia tego niepokoju, zgoda na niego i jednocześnie pozostanie obecnym z drugim człowiekiem, który doświadcza swoich ludzkich zmagań. Szczerze wczuć się w drugą osobę i jej emocje nie oznacza – co jest niezmiernie ważne – przejęcia kontroli nad jej emocjonalnym doświadczeniem i zastąpieniem go swoim własnym. To pułapka, w którą wpada wielu z nas. W takiej sytuacji, zamiast okazania zrozumienia dla jej uczuć, zakłócamy doświadczenie swoimi własnymi nierozwiązanymi problemami.
Kiedy ktoś przeżywa coś trudnego i bolesnego, mamy w zwyczaju powtarzać mu różnego rodzaju banały, na przykład – Bóg ma dla ciebie jakiś plan lub Nie martw się, wszystko będzie dobrze. A także klasyk tego rodzaju sformułowań – Żadna rzecz nie dzieje się bez przyczyny. Jednak w istocie to nic nie znaczy dla osoby pogrążonej w rozpaczy czy niemocy, a służy jedynie stworzeniu i pogłębieniu dystansu między nami.
Najlepszą rzeczą jaką każdy z nas może zrobić to być z drugą osobą w czujnej i uważnej obecności. Gdy odczuwasz potrzebę empatii i współczucia, wejdź w stan ciszy, patrząc głęboko w oczy tej osoby i wsłuchaj się w jej przeżycia z pełną uwagą. Staraj się nie odzywać i nie komentować. Jeśli ta druga osoba zainicjuje rozmowę, zawsze należy kierować jej uwagę z powrotem na jej własną mądrość i wiedzę.
Niezdolność do obcowania z bólem życia, bez względu na to czy swoim własnym czy swojego dziecka, zubaża nas, ponieważ tylko w takim stopniu w jakim potrafimy go przeżywać, jesteśmy w stanie otworzyć się i doświadczać niepohamowanej radości życia.
Wszyscy chcemy wychować dzieci, które jako osoby dorosłe będą w stanie angażować się w zachowania prospołeczne i altruistyczne. Cały proces zmierzający w tym kierunku rozpoczyna się od okazywania dziecku empatii na wszystkie możliwe sposoby już od najmłodszych lat. Kiedy dziecko tłucze nasz ulubiony wazon, a my krzyczymy jak gdyby podpaliło dom, uczymy je wycofywania się zamiast wychodzenia życiu naprzeciw. Ono zaczyna żyć z poczuciem braku zamiast pełni. W ten sposób umniejszamy jego zdolność do altruizmu zamiast ją rozwijać.
Empatia to coś zupełnie przeciwnego i odmiennego niż dyscyplina. Podczas, gdy empatia daje siłę do przyzwolenia i tolerowania zarówno bólu jak i radości, dyscyplina odbiera nam zdolność głębokiego wejścia w doświadczenie razem z osobą, której jest ono udziałem. Ponieważ wiąże się z manipulacją i kontrolą, będzie zawsze ograniczać głębię naszego przeżywania życia.
Tekst pochodzi z książki Shefali Tsabary – Bez Kontroli (www.bialywiatr.com)