Przemierza boso Australię, chcąc zwrócić uwagę na problem dotyczący mężczyzn
Pochodzący z Holandii mieszkaniec Sydney idzie pieszo przez Australię. Nie robi tego bez powodu, chce zwrócić uwagę na problemy psychiczne wśród mężczyzn.
34-letni Anton Nootenboom wyruszył w sobotę z miejscowości Cairns w północnej Australii. Mężczyzna zamierza dotrzeć do Sydney w ciągu 100 dni, pokonując dystans 2600 km na bosaka.
„Dotykanie ziemi bosymi stopami dodaje energii”
Anton Nootenboom jest byłym żołnierzem zawodowym, który służył między innymi w Afganistanie. Jego wędrówce przyświeca szczytny cel, chce w ten sposób zwrócić uwagę a problemy psychiczne, z którymi borykają się współcześni mężczyźni.
– Każdego dnia osiem osób popełnia samobójstwo w Australii, z czego sześć to mężczyźni – mówi w wywiadzie dla magazynu”VIVACE” Nootenboom. Opowiada o swojej historii, o tym, jak rzuciła go dziewczyna, jak popadł w długi i ostatecznie stracił pracę.
– Czasami chodziłem tam i z powrotem w pobliżu Sydney przez sześć, siedem, osiem godzin dziennie. Dzięki świeżemu powietrzu i wysiłkowi fizycznemu mogłem znowu spać w nocy – opowiada Anton.
Mniej więcej w tym czasie Nootenboom postanowił zostawić swoje buty w domu.
– Dotykanie ziemi bosymi stopami dodaje energii i poprawia samopoczucie – mówi magazynowi.
Walking from Cairns to Sydney is a feat of endurance by itself now imagine doing it barefoot. That's exactly what one man is doing. Anton Nootenboom, nicknamed the Barefoot Dutchman, is attempting to break the world record for the longest walk without shoes. #7NEWS pic.twitter.com/aJlCngwJsF
— 7NEWS Sydney (@7NewsSydney) May 10, 2021
Kultura macho
– Ze względu na panującą staromodną kulturę macho, zgodnie z którą mężczyźni powinni być silni i nie okazywać żadnych emocji ani słabości, często popadają oni w depresję – opowiada Nootenboom.
– Trzeba odważyć się stawić czoła swoim problemom, pokazać swoje emocje i porozmawiać o nich, właśnie na to chcę zwrócić uwagę podczas mojej pieszej wycieczki z Cairns do Sydney – wyjaśnia cel swojej misji.
O wędrówce rodaka szeroko rozpisują się holenderskie media. Dziennik „De Volkskrant” zapytał Erika Schredera, profesora neuropsychologii klinicznej na Vrije Universiteit w Amsterdamie, co sądzi o pomyśle Nootenbooma.
– Kiedy zaczynasz chodzić, automatycznie zaczynasz się mniej martwić, dzięki temu czujesz się lepiej – mówi dziennikowi Schreder. Według niego badania wykazały, że obszary mózgu, które są aktywne podczas zmartwień, są hamowane podczas spaceru wśród przyrody.