Dzięki ludzkiej życzliwości 85-latka dostała nowy aparat słuchowy i profesjonalną opiekę
Kilka dni temu zamieściliśmy informację o seniorce, która sprzedaje własnoręcznie zrobione czapki, aby uzbierać pieniądze na aparat słuchowy. Historia emerytki poruszyła wiele osób, teraz 85-latka otrzyma nowy aparat oraz profesjonalną opiekę.
Emerytka Szczecina, pani Krystyna Misióra nie była w stanie zebrać kwoty sześciu tysięcy złotych na aparat słuchowy, postanowiła więc dorobić, sprzedając własnoręcznie robione czapki.
— Całe lato robiłam te czapki w depresji — powiedziała 85-latka.
— Siostra nawet na mnie krzyczała: “Po co ty to robisz? Co ty zrobisz z tymi czapkami?” — dodała.
Okazało się, że jej rękodzieła sprzedały się dobrze.
Historia pani Krystyny poruszyła mieszkańców Szczecina
— Usłyszałam o pani, co robi czapeczki i postanowiłam przyjechać, aby kupić jedną — przekazała mieszkanka Szczecina.
— Dziś jest chłodno, to przy okazji przyniosłam ciepłą herbatę, by się pani rozgrzała — dodała.
Ogólnopolski odzew
Historia 85-latki stała się popularna w sieci Jedną z pierwszych osób, które zamieściły post była Daniela Gendaj.
— Zrobił się super pozytywny efekt kuli śniegowej — przekazała.
Post o emerytce sprzedającej czapki dotarł do radnego z Sosnowca, który prowadzi charytatywne pogotowie. Łukasz Litewka wspomógł zbiórkę dla pani Krystyny.
Ogólnopolska akcja pomocy przybrała konkretny wymiar. Seniorka w szczecińskiej przychodni przeszła kompleksowe badanie słuchu.
— W badaniach wyszło, że pani ma duży problem ze zrozumieniem mowy — przekazała protetyk słuchu Anna Chmiel.
— Seniorka, mimo że słyszy dźwięki, to nie są one prawidłowo przetwarzane — powiedziała. Dodała, że aparat, który otrzymała 85-latka, pomoże z tym kłopotem.
— Zasponsorowaliśmy aparat słuchowy, żeby pani Krystyna mogła słyszeć i aby mogła wrócić do swojego środowiska — powiedziała regionalna koordynator firmy “Audiofon” Małgorzata Matuszewska.
Krystyna Misióra stwierdziła, że teraz nie denerwuje się już, jak kogoś słucha.
— Słyszę wyraźnie nawet siebie samą — dodała. Seniorkę cieszy również to, że ludzie ją teraz rozpoznają i nawet przynoszą czekoladki.
Zarobione z czapek pieniądze pójdą teraz na zepsuty bojler. Seniorka nie zamierza porzucić dziergania na drutach.