Michał jeździ rowerem po Krakowie i ratuje książki. Niektóre wyciąga ze śmietników
Michał od kilku lat zajmuje się ratowaniem książek przeznaczonych do wyrzucenia – zarówno tych, których ktoś chce się pozbyć z mieszkania, jak i znalezionych już przy śmietnikach. Pokonuje na rowerze spore dystanse, aby zebrać książki i rozwieźć je po różnych punktach w mieście albo dostarczyć do swojej Książkodzielni.
— Myślę, że pomysł rozwożenia książek przypadł mieszkańcom do gustu. Często ludzie zagadują mnie na ulicy i chwalą takie podejście do książek — opowiada Michał Klimczyk.
Podkreśla też, że osoby, które chcą oddać książki, mogą samodzielnie zostawić je w specjalnych szafach lub budkach ustawionych w różnych częściach miasta.
— Czasem odbieram telefony od mieszkańców, którzy dostrzegli pudełka z książkami zostawione przy śmietnikach. Pociesza mnie to, że nawet gdy ktoś pozbywa się domowej kolekcji, najczęściej książki są starannie zapakowane, by nic im się nie stało. To pokazuje, że ludzie nadal darzą książki szacunkiem — uważa Michał.
Jest także autorem murali z bajkowymi motywami, które mają zachęcać do czytania.
Książkodzielnia, którą założył Michał, to miejsce, gdzie można przynieść książki, na które w domu zabrakło już miejsca, albo przyjść i zabrać tyle książek, ile uda się unieść.
— Co prawda za wejście pobieramy dychę, ale jeśli ktoś nie znajdzie nic dla siebie, to tej dychy nie bierzemy — mówi Michał Klimczyk.