Sonia Singh zmywa lalkom makijaże, by wyglądały bardziej naturalnie
Sonia Singh, artystka z Tasmanii, wymyśliła genialnie prosty projekt. “Tree Change Dolls” to akcja artystyczna i społeczny komunikat w jednym. Sonia kupuje i zbiera porzucone, stare i zniszczone lalki (popularne na świecie Bratz Dolls) po to, by poddać je recyklingowi, a właściwie zrobić im metamorfozę.
Sonia zaczyna od zmycia lalkom „makijażu”: zostawia wielkie dziecięce oczy, delikatny kolor ust, dorysuje piegi, a mama artystki szyje lalkom nowe ubranka – kolorowe sukienki, dzianinowe kardigany, wzorzyste spodnie. Lalki nie wyglądają już jak femme fatale, kobiety lekkich obyczajów i wampy, a raczej przypominają niewinne i radosne dziewczynki, które się nimi bawią.
„Nie miałam wielkich ambicji. Chciałam dać lalkom nowe życie, w bardziej naturalnym wydaniu”, mówi w wywiadzie Singh. Udało jej się osiągnąć efekt. „Wyglądają na szczęśliwe, a my się cieszymy, mogąc się nimi bawić!” – mówią dzieciaki o jej lalkach.
Po wielu dekadach niepodzielnych rządów Barbie, która narzuciła nierealistyczne kanony urody kolejnym pokoleniom dziewczynek, słyszymy kolejny głos mocnego sprzeciwu. Może dzięki Singh, która opowiedziała się za feministkami, od dawna podnoszącymi, że przebrane, wymalowane i rozerotyzowane lalki, szkodzą dziewczynkom w budowaniu swojej kobiecości, pewności siebie i samoświadomości, dzieciaki nareszcie zyskają zdrową alternatywę dla dostępnych w sklepach lalek. I zrozumieją, że nie muszą dostosowywać się do wydumanych ideałów urody, by być pięknymi i szczęśliwymi.
Źródło: treechangedolls.tumblr.com
Jakie cudne lalki. Same chce takie mieć. Może kiedyś podaruję swojej córce…
Piękne te poprawione laleczki. Jak te lale z Misia Uszatka! Kto pamięta?