Chirurg dziecięcy zostawia osobliwe niespodzianki dla operowanych pacjentów
Dr Robert Parry to nie tylko znakomity chirurg dziecięcy – jest lekarzem, który podejmuje dodatkowe i dość oryginalne działania dla swoich małych podopiecznych. Parry, dyrektor chirurgii dziecięcej pewnego szpitala w stanie Ohio, USA, stał się popularny dzięki serii rysunków, które tworzy na bandażach swoich pacjentów. Historia, która się za nimi kryje, wywołuje wzruszenie w całym kraju.
Wiedząc, jak przerażająca potrafi być operacja dla każdego dziecka, ten empatyczny lekarz dba o to, aby każdy operowany pacjent budził się z wyjątkową niespodzianką. Zamiast oglądać sterylne bandaże przykrywające nową ranę, mali pacjenci Parry’ego tuż po wybudzeniu, otrzymują nieoczekiwany prezent.
„Być może długopis nie jest tak skuteczny jak skalpel, ale dr Robert Parry zawsze poświęca chwilę na to, aby blizna nie była jedynym trwałym wspomnieniem po zabiegu chirurgicznym przeprowadzonym u dziecka” – czytamy na stronie Szpitala Dziecięcego w Akron w stanie Ohio.
„Zawsze zaskakuje je ręcznie wykonanym rysunkiem na opatrunku przedstawiającym postać z bajki lub cokolwiek innego, co je osobiście interesuje„.
Parry mówi, że pomysł zaczerpnął od innego chirurga, który wycinał swoje bandaże dziecięce w kształcie serc, a nawet rekinów.
Parry opowiada, że podczas swojej rezydentury chirurgicznej w Szpitalu Marynarki Wojennej Bethesda w stanie Maryland często obserwował innego lekarza, dr Stafforda, który wycinał dodatkowe kształty i był zachwycony uśmiechami, jakie wywoływały one u małych pacjentów.
–Łatwo było zauważyć, że pacjentom i ich rodzicom bardzo się one podobały – wyjaśnia Parry, opowiadając o inspiracji do stworzenia własnej sztuki opatrunkowej. Ta prosta, ale podnosząca na duchu praktyka stała się jednym ze znaków rozpoznawczych jego profesji.
–Z czasem to wszystko zaczęło żyć własnym życiem – przyznaje Parry, dodając, że zamiast wycinać kształty jak Stafford, woli rysować bezpośrednio na bandażach. Nie martwcie się jednak – wymyślił, jak dodawać swoje rysunki do bandaży, zachowując jednocześnie sterylność ran.
Lekarz mówi, że zawsze interesował się sztuką, ale nigdy nie przypuszczał, że stanie się ona częścią jego kariery medycznej. Matka Parry’ego była historykiem sztuki i artystą amatorem, stąd być może wziął się jego talent artystyczny.
–Zawsze lubiłem sztukę – zarówno jej oglądanie, jak i tworzenie – mówi. –Nigdy nie myślałem o sztuce jako o karierze i nie studiowałem jej w szkole, ale zawsze lubiłem ją tworzyć… rysować, malować akwarelami, itp.
Dr Parry nie widzi jednak zbyt wielu różnic między swoimi dwiema ulubionymi praktykami. Zarówno praca chirurga, jak i rysowanie pozwoliły mu pracować rękami – a przy okazji sprawiać, że ludzie czują się lepiej.
–Myślę więc, że nie jest niespodzianką, że wybrałem chirurgię – wyjaśnia. Uwielbiam medycynę i pomaganie ludziom, a chirurgia pozwalała mi używać zarówno umysłu, jak i rąk.
Co więcej, Parry mówi, że naprawdę uwielbia pracę z dziećmi.
–Dzieci są zabawne, nie oceniają, po prostu chcą być szczęśliwe i czuć się lepiej– wyjaśnia. –Szczerze mówiąc, to niesamowita satysfakcja, kiedy moge jakiemuś dziecku uratować życie i dać mu szansę na rozwój w dobrym zdrowiu.
Jak dotąd jego rysunki zebrały entuzjastyczne recenzje. Dla Parry’ego rysunki są osobistym (i zabawnym) dodatkiem do tego, co dla niektórych pacjentów może być długim i traumatycznym procesem. A stworzenie czegoś, co wywoła uśmiech na ich twarzach, nie zajmuje mu zbyt wiele czasu.
–Większość opatrunków wykonuję w ciągu pięciu minut, kiedy pacjent się budzi. Reakcja jest naprawdę wspaniała. Dziecko jest rozkojarzone i podekscytowane, że widzi to, o co prosiło przed operacją, a rodzice i personel medyczny są zadowoleni– kontynuuje.
Parry od czasu ukończenia szkolenia z chirurgii dziecięcej w 1996 r. dba o to, aby każdy pacjent wrócił do domu z rysunkiem.
–Operowałem ponad 10 000 dzieci i każde z nich, które wymagało opatrunku, otrzymało rysunek. Od maleńkich noworodków, które ważą mniej niż kilogram, po w pełni rozwiniętych młodych dorosłych. I nie przypominam sobie, żeby komuś się to nie podobało – niezależnie od wieku.
Niektóre z pielęgniarek Parry’ego poprosiły go nawet o wykonanie rysunku, który będą mogły umieścić na swoich identyfikatorach.
Parry mówi, że niezależnie od tego, kto jest jego „klientem”, jest otwarty na rysowanie wszelkich obrazów, o jakie poproszą ludzie.
W przypadku jego małych pacjentów rysunki obejmowały postacie z bajek Disneya, zdjęcia sportowe i bohaterów gier wideo.
–A niektóre są po prostu głupiutkie, jak np. cheeseburger dla jednej dziewczynki, która 'głodowała’ przed operacją, i butelka francuskiego sosu, ponieważ dziadek na pytanie, jaki sos chce dziecko, odpowiedział: 'francuski’.
Ostatecznie jednak lekarz podkreśla, że robi to, ponieważ sprawia mu to przyjemność.
Źródło: cafemom.com
Opracowanie: Agata Pałach, autorka bloga Nigdy za późno