fbpx

Puchar Norwegii. Mecz rozstrzygnięty dopiero po … 36 rzutach karnych

Spotkanie pomiędzy zespołem piątej ligi Aurskog-Hoeland FK i czwartoligowym Gjellerasen IF było szczególnie ważne dla obu drużyn, ponieważ w następnej rundzie zwycięzca ma się spotkać z zespołem najwyższej ligi. Gospodarze mogli się spodziewać sprzedaży kompletu, droższych niż zwykle biletów, co byłoby znaczącym zastrzykiem finansowym.

Po upływie regulaminowego czasu gry wynik był 2:2. Po dogrywce i 120 minutach rezultat meczu nie zmienił się i sędzia podyktował serię rzutów karnych. Po pięciu strzałach każdej drużyny dalej był remis a później, według systemu „nagłej śmierci”, piłkarze obu drużyn strzelali na tyle celnie, że dopiero w 18. kolejce, po w sumie trzech godzinach spotkania, doszło do rozstrzygnięcia na korzyść Gjellerasen IF 18:17 (16:15 w karnych).

„Czegoś takiego nie widziałem w całej mojej 42-letniej karierze dziennikarskiej” – zauważył najbardziej znany norweski komentator sportowy kanału telewizji NR Arne Scheie.

Będący już na emeryturze 75-letni dziennikarz często gościnnie pojawia się w studio, tym razem zaproszony, aby skomentować niecodzienne rozstrzygnięcie pucharowego meczu. Podczas pracy w NRK komentował 871 meczów piłkarskich, 41 Turniejów Czterech Skoczni i osiem zimowych igrzysk olimpijskich.

„Liczba karnych w jednym meczu i to w ramach prestiżowych rozgrywek pucharowych jest naszym swoistym rekordem” – ocenił Norweg, uznawany w swoim kraju za czołowego historyka futbolu.

Źródło: sport.interia.pl
Tekst: Zbigniew Kuczyński
Foto: AFP

Dodaj komentarz