fbpx

Rzucili pracę w korporacji i ruszyli w podróż. Ich dom na kółkach ma 6m2

Na „vanlife” – czyli życie w kamperze – decyduje się mnóstwo młodych osób. Wśród nich bardzo często zdarzają się ci, którzy do tej pory prowadzili zwyczajne, miejskie życie. Tak było w przypadku Zosi i Kuby. Choć zamknięte granice podczas pandemii  pokrzyżowały im plany, żadne z nich nigdy nie żałowało podjętej decyzji.

Życie w kamperze

„Vanlife” – czyli życie na czterech kółkach pokochało już wiele osób. Bardzo często są to amatorzy wycieczek, którzy zamiast zwiedzać świat raz do roku, stawiają wszystko na jedną kartę i kupują kampera. Wszystko po to, aby spędzać w podróży 24h/dobę. Zosia i Kuba jeszcze do niedawna mieszkali w Warszawie. Zosia była doradczynią ds. nieruchomości, a Kuba wykonywał obowiązki copywritera w agencji reklamowej. Choć oby dwoje lubili swoje zajęcia, zgodnie przyznają, że czegoś im brakowało.

– Mimo że lubiliśmy swoje zajęcia, brakowało nam czasu dla siebie. Na przemyślenia i zwyczajne “bycie”. Zapragnęliśmy zmiany proporcji w zestawieniu praca – domwyznali.

Dom za grosze

Kupno samochodu plus przystosowanie go pod życie w podróży kosztowało ich około 50 tys. zł. Do tej pory nie wszystko jest wykończone. Para wciąż nie posiada ciepłej wodzie w łazience (Tak! Mają łazienkę!) i ogrzewania, co komplikuje podróż podczas chłodnych miesięcy. Jednak obydwoje zgodnie przyznają, że przez osiem miesięcy podróży niczego im nie brakowało, a do zimnych pryszniców przyzwyczaili się bez problemu.

– W środku busa, w części mieszkalnej, mamy niewiele ponad 6 metrów kwadratowych. To nie jest łatwa przestrzeń do zaaranżowania, jeśli się chce mieć to, co w standardowym mieszkaniu. Kuchnia, łazienka, salon, sypialnia – to wszystko znajduje się w naszym domu na kółkach. A do tego pojemny bagażnik – spiżarkamówią z dumą o swoim małym skrawku przestrzeni.

 

8 miesięcy w drodze

Zosia i Kuba ruszyli w podróż  w październiku 2019 r. Nie mieli zaplanowanej trasy. Wiedzieli tylko przez jakie kraje chcą przejechać, by dotrzeć do Portugalii. Para przemierzyła sześć krajów: Czechy, Austrię, Włochy, Francję, Hiszpanię, Wielką Brytanię, a na końcu  dotarli do upragnionego miejsca – Portugalii. W podróży nigdy nie korzystają z kampingów czy hosteli. Po prostu parkują busa w lesie lub na bezpiecznej skarpie. I choć twierdzą, że umysł tworzy różne dziwne historie, gdy zapada zmrok, to jednak nigdy nic złego im się nie przytrafiło.

– Przez 8 miesięcy takiego funkcjonowania nie mieliśmy styczności z żadną nieprzyjemną sytuacją – mówią.

W przeddzień ogłoszenia pandemii  byli w już w trasie powrotnej – w Hiszpanii. Kwarantanna i zamknięte granice odcięły im drogę powrotną, ale i na to znaleźli sposób. Zosia i Kuba zatrudnili się w Andaluzji, na ekowiosce. Dzięki zarobkom mogli przetrwać i zorganizować sobie życie na miejscu. Teraz, kiedy wszystko wraca do normalności zamierzają wrócić do Polski.

– Po prawie roku nieobecności mamy pewne zobowiązania, z których musimy się wywiązać. Sierpień poświęcimy na prace techniczne przy kamperze, ponieważ kilka kwestii wymaga poprawek – chociażby brak ogrzewania postojowego czy brak ciepłej wody – mówią.

Podróżnicy twierdzą, że to nie koniec wielkich wojaży, bo przecież życie w trasie jest pełne niespodzianek i wciąga. Po kilku miesiącach chcą wrócić do kampera i wybrać się w kolejną, długą podróż.

-Wszystko zależy od naszego budżetu, który powoli się kończy. Jesteśmy jednak dobrej myśli. Świat jest wielki, warto go poznawać – motywują swój wybór.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: f5.pl

Foto: archiwum prywatne

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz